Doigrała się. Hejtowanie Meghan nie przeszło bez echa
Jeżeli Emily Giffin wyznaje zasadę: "nie ważne co, ważne, że o nas mówią", to osiągnęła swój cel. Amerykańska pisarka w ostrych słowach podsumowała charytatywny filmik Meghan Markle i później gęsto się tłumaczyła.
Wszystko zaczęło się od filmiku Meghan Markle, która wzięła udział w akcji charytatywnej SaveTheChildren. Była księżna pokazała światu synka w dniu jego pierwszych urodzin (6 maja) i na oczach wszystkich przeczytała mu dziecięcą książeczkę. Filmik stał się hitem mediów społecznościowych i nie umknął uwadze Emily Giffin, która wylała wiadro pomyj na głowę żony księcia Harry'ego.
Obejrzyj: Meghan Markle czyta bajkę ze swoim synkiem
Emily Giffin to amerykańska autorka takich bestsellerów jak "Coś pożyczonego" (w 2011 r. pojawiła się ekranizacja "Pożyczony narzeczony"), "Coś niebieskiego" czy "Wszystko, czego pragnęliśmy". Giffin określa się także mianem ekspertki od spraw brytyjskiej rodziny królewskiej. Swoimi ostatnimi komentarzami pokazała, że nie jest przy tym wielka fanką Meghan Markle.
W serii prywatnych wiadomości i wpisów na Instagramie Giffin pisała o filmiku żony Harry'ego, że to "Meghan Markle Show". Zarzuciła jej fałszywość, domaganie się atencji i zachowanie, które nie przystoi dobrej matce.
Amerykance nie podobało się nawet to, że dbające o prywatność synka Meghan pokazała go światu… bez spodni. Wytknęła jej także, że Meghan "wyraźnie irytowało" zachowanie dziecka, które nie chciało współpracować przy kręceniu filmiku. Dopytywała się także, gdzie w tym wszystkim jest Harry? I tłumaczyła sobie, że Meghan nie zaprosiła go przed kamerę, bo nie chciała, by mąż skradł jej show.
Hejt na Meghan Markle wrócił do Giffin ze zdwojoną siłą. Autorka szybko zmieniła swoje konta na Instagramie i Twitterze z publicznych na prywatne (żeby nie docierały do niej krytyczne komentarze). Publicznie uderzyła się też w pierś. Przynajmniej w pewnym stopniu, bo dalej obstaje przy swojej ocenie zachowania Meghan.
Giffin podkreśliła jedynie, że jej krytyka nie ma nic wspólnego z rasizmem, który jej się zarzuca. Autorka bestsellerów przypomniała nawet swój tekst sprzed kilku lat, gdzie wyraziła swą radość z faktu, że brytyjski monarcha żeni się z dwurasową Amerykanką. I od początku kibicowała temu małżeństwu.