Legendarny aktor prosi Boga. Smutne wyznanie Franciszka Pieczki
Franciszek Pieczka skończy w styczniu 94 lata. Od kilku lat nie występuje już w filmach ani na scenie, choć jeszcze przed pandemią w 2020 r. udzielał się jako lektor. Dziś mówi wprost, że nie ma już żadnych aspiracji. I coraz częściej myśli o zmarłej żonie i własnej śmierci.
Pieczka w niedawno wydanej książce "Jak mieć w życiu frajdę" (rozmowy gwiazd z Katarzyną Stoparczyk) mówił: "Ja się śmierci nie boję. Ja swoje przeżyłem. Już nie mam jakichś aspiracji, ani życiowych, ani osobistych, ani zawodowych". Legendarny aktor prosi Boga, aby pozwolił mu "odejść w miarę spokojnie, bez boleści".
"No i żeby później spotkać się z małżonką. Tam na górze. Może już przygotowała dla mnie przyjęcie? To by było fantastyczne" – wyznał Pieczka, który stracił żonę w 2004 r. Henryka miała 71 lat i "bardzo szybko odeszła z tego świata. Na szczęście nie męczyła się za bardzo". Było to w roku ich 50. rocznicy ślubu.
Pieczka dodał, że przedmioty w domu stale mu już przypominają. Ale nie jest przez to przygnębiony. Dawno pogodził się z tym, że "pewne rzeczy są nieodwracalne".
Te programy kochała Polska. Zniknęły z anteny TVP
Franciszek Pieczka ostatni raz wystąpił w 2017 r. w filmie "Syn królowej śniegu". W 2020 r. udzielił się jeszcze w dwóch filmach dokumentalnych jako lektor.
Pieczka jest ojcem 65-letniej Ilony i 49-letniego Piotra. - Mam wielkie szczęście. Mieszkam u syna i mam swoje pokoje. Opiekuje się mną cudowna synowa, która jest pielęgniarką i bardzo dba o moje zdrowie i samopoczucie. A mój wnuk robi mi zakupy – opowiadał w zeszłym roku.