Glinka z ostrą ripostą. Wywołała burzę świadectwem syna
Katarzyna Glinka postanowiła się odnieść do krytycznych komentarzy, jakie spadły na nią za opublikowanie w sieci zdjęcia świadectwa swojego syna. Aktorka zareagowała na to wszystko w stanowczy sposób.
Katarzyna Glinka zdobyła popularność za sprawą zarówno seriali telewizyjnych, filmów, jak i występów w programach rozrywkowych. Największą sławę przyniosła jej telenowela "Barwy szczęścia", gdzie od 2007 r. wciela się w postać Kasi Górki. Widzowie mogą kojarzyć ją także z "Na układy nie ma rady" z 2017 r., w której wcieliła się w jedną z głównych postaci.
Jednak o Glince najczęściej mówi się nie ze względu na jej dokonania aktorskie, a życie prywatne. W 2004 r. wyszła za mąż za Przemysława Gołdona, z którym doczekała się syna Filipa. Gdy chłopiec miał niespełna trzy lata, rodzice zdecydowali się na rozwód. W 2020 r. aktorka doczekała się kolejnego dziecka z Jarosławem Bienieckim. Ten związek również nie przetrwał.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Tak się składa, że Glinka wywołała niemałą burzę w sieci. Tuż po zakończeniu roku szkolnego Filipa pochwaliła się na Instagramie jego świadectwem z czerwonym paskiem. "Duma mnie rozpiera. Niby to nieważne, bo kocham go bez dobrych ocen. Jednak imponuje mi, że bez presji z naszej strony tak dobrze się uczy" - napisała.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Internauci nie zareagowali na ten wpis zbyt przychylnie. Wytknięto Glince, że chwalenie się czerwonym paskiem jest w złym guście. Co więcej, sporo osób podkreśliło, że na zdjęciu widoczne są wszystkie dane 11-latka. Glinka długo nie zwlekała z odpowiedzią.
"Uffff, widzę, że udało mi się wywołać burzę w social mediach. Kochani! Pragnę wszystkich tak mocno zaangażowanych – oczywiście piszących w dobrej intencji – uspokoić i jeszcze raz napisać, bo chyba w emocjach nie doczytali. Po pierwsze: kocham moje dzieci również bez paska i często chwalę. Kiedy popełniają błędy – rozmawiam z nimi i omawiamy to, co się dzieje. Nigdy nie zostawiam dzieci samych z tym, co przeżywają. Jestem zawsze, kiedy mnie potrzebują" - napisała.
Jak dodała, u niektórych internautów "wylało się znów wiadro własnych frustracji i efekt tzw. lustra". "To u was zagrało niedokochane, niespełnione czy niechwalone małe dziecko. To najczęściej są własne potrzeby, pragnienia, emocje z tym związane, ale umiecie je wyrażać tylko w złości i umniejszaniu" - stwierdziła.
W dalszej części wpisu Glinka dodała, że złośliwie komentujący ludzie w każdej chwili mogą przestać układać innym życie, zaglądać do ich social mediów i założyć własne konto. Złożyła też pewną obietnicę. "Gwarantuję, że jeśli pochwalicie się swoimi i waszych dzieci sukcesami – osobiście wstawię wam serduszko. Będę gratulowała i cieszyła się razem z wami waszymi sukcesami. Bo o to w życiu chodzi – żeby się wspierać i cieszyć tym, że u kogoś jest dobrze. To taka moja filozofia" - oznajmiła.
Trwa ładowanie wpisu: instagram