Mężowska zazdrość
Jednak rodzinna sielanka nie trwała długo. Barszczewska dzielnie łączyła karierę zawodową z obowiązkami matki:
– Grałam bardzo dużo, ale starałam się spędzać z synem każdą wolną chwilę, zabierałam go do teatru, w którym czuł się jak w domu. Jarek zawsze wiedział, że jest na pierwszym miejscu – zapewniała.
A tymczasem zazdrosny Szmidt wpadał w coraz większe kompleksy. Podobno odszedł od Barszczewskiej, wściekły i sfrustrowany, że jego partnerka spełnia się zawodowo, a on musi się prosić o role.