Gwiazdy, które przyznały się do depresji
Filip Chajzer w maju 2021 roku przyznał, że od kilkunastu miesięcy zmaga się z depresją. "Od stycznia zeszłego roku mierzę się z depresją. Tylko moja rodzina i przyjaciele do tej pory wiedzieli na jakie dno ludzkiej psychiki spadłem. Terapia, leki. Poczucie własnej wartości na poziomie mułu. Strach przed wyjściem na ulice, Himalaje wysiłku żeby stanąć przed kamerą" - wyznał w poście w mediach społecznościowych. Dziennikarz powiedział, że fala hejtu, która w pewnym momencie na niego spłynęła, przytłoczyła go. Chajzer nie był pierwszym, który otwarcie przyznał się do choroby. W 2013 roku, po kilku latach milczenia, o przebytej depresji opowiedziała Edyta Bartosiewicz. "W tym roku kończę ośmioletnią psychoterapię. Wcześniej wstydziłam się jako osoba publiczna prosić o pomoc. Pokazać się jako ta słaba, nic niewarta, kulejąca" – zdradziła w "Vivie!". Ambasadorem akcji "Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję" jest Piotr Zelt. Pierwszy raz o swoich zmaganiach z chorobą opowiedział w 2012 roku. Aktor nie ukrywał, że na depresję wpłynął rozwód, a następnie bardzo burzliwy związek z Moniką Ordowską, która oszukała gwiazdora w kwestii ojcostwa jej dziecka. Do depresji poporodowej przyznała się Kayah. "Przez pół roku miałam depresję poporodową. Mój syn płakał cały czas, przez pierwszy rok nie spał ani jednej nocy. Byłam wykończona. A to był szalony czas sukcesu płyty z Bregovićem. Słaniałam się na nogach. Było mi bardzo trudno" - opowiedziała w jednym z wywiadów. Depresja nie jest też obca Edycie Pazurze. "Przeżyłam dwie zagrożone ciąże (...). Otruto nam psa, śmierć bliskich, a dom spalił się w dziwnych okolicznościach. Nasz majątek życia. Myślałam, że po tym wszystkim, nic mi już nie zaszkodzi i przyszła ona... Pani Depresja. Wiem, że depresja nie musi przyjść wtedy, kiedy jest źle. Czasami wystarczy mały impuls" - powiedziała na swoim kanale na YouTube.