Halfway: Elitarny festiwal dla 700 wrażliwych
Zieleń, oczka wodne, szumiące fontanny, pofałdowany teren. Tuż obok prawosławna kapliczka, a nieco dalej bloki mieszkalne. To tutaj co roku, w ostatni weekend czerwca, ma miejsce Halfway Festival.
Malowniczo położony Amfiteatr Opery i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku, który mimo że znajduje się w centrum miasta, zachowuje swój kameralny charakter, może pomieścić góra 700 osób. To tutaj co roku, w ostatni weekend czerwca, ma miejsce Halfway Festival. To niezwykła i nietypowa impreza, która gromadzi publiczność z całej Polski. Bywają też goście z zagranicy, którzy ze względu na specyfikę imprezy upodobali ją sobie i co roku wracają do Białegostoku.
LINE-UP HALFWAY FESTIVAL 2019: JULIA HOLTER, THESE NEW PURITANS, MY BRIGHTEST DIAMOND, KÁRYYN, FOXING, ALICE PHOEBE LOU, GYDA, STRAND OF OAKS, TĘSKNO, OXFORD DRAMA, PALINA i inni.
Kameralność, przyjazna atmosfera, naturalność, bliskość muzycznych wrażeń, świetna akustyka - normalność i skupienie. To tylko niektóre z określeń, które oddają charakter festiwalu i które znaleźć można w internecie w licznych, jak na tak małą imprezę, wpisach. Niemal od początku organizatorzy pozostają wierni hasłu "blisko ludzi, blisko muzyki" i konsekwentnie je realizują.
Halfway Festival to impreza, gdzie nikt się nie spieszy, gdzie publiczność zaprzyjaźnia się z sobą i co ważne także z muzykami (wspólne afterparty, podczas którego wszyscy bawią się razem i nie ma żadnych stref vip bardzo temu sprzyjają), gdzie praktycznie nie ma zakazów i nakazów, a wszyscy i tak wiedzą jak się zachować. To festiwal, o którym w superlatywach wyrażają się artyści, którzy przecież niejedno widzieli. Ale wystarczy, że któryś z nich wrzuci na swój Instagram zdjęcie z Białegostoku natychmiast odzywają się inni, którzy już na festiwalu gościli i wspominają go w ciepłych słowach. Organizatorzy twierdzą nawet żartobliwie, że największą popularnością impreza cieszy się właśnie w środowisku nowojorskich artystów, którzy zachwalają ją wśród kolegów i koleżanek z branży.
Muzyka głębi
Od pierwszej edycji festiwalu, zanim zrobiło się to modne (bo festiwal niekoniecznie za modami podąża) w jego w programie w głównej roli występują panie. To one tworzą trzon line upu, ba!, zazwyczaj przeważają. Co jednak ciekawe i co na każdym kroku akcentują organizatorzy to naturalny wybór. Nie ma mowy o innych niż muzyczne przesłanki. Nikt nie myśli o parytetach. Parytety tworzą się same. Chodzi bowiem o to, aby zaprezentować na festiwalu najciekawsze, ale w Polsce niekoniecznie popularne rzeczy, które dzieją się we współczesnej muzyce alternatywnej, folkowej i przede wszystkim songwriterskiej, bo tym gatunkom festiwal jest dedykowany.
A że akurat w tych muzycznych rejonach "kobieca reprezentacja" jest szczególnie silna, to siłą rzeczy od lat kobiety zdominowały Halfway Festival. Dość powiedzieć, że w Białymstoku zagrały m.in. Angel Olsen, Torres, Sharon Van Etten, Eivør, Cate Le Bon, Emiliana Torrini, Annie Hart, Lisa Hanningan, Ane Brun czy wschodząca gwiazda muzyki alternatywnej Anna Von Hausswolff.
Zobacz wideo:
W tym roku, podczas 8. edycji festiwalu też nie zabraknie silnej żeńskiej reprezentacji. Kobiet wyrazistych, niezależnych podążających własnymi ścieżkami.
Julia Holter: przewodniczka innych światów
Paradoksalnie album "Aviary”, który ukazał się w 2018 r., narodził się z otaczającego nas zgiełku i kakofonii. To kosmiczną podróż w chaos naszych czasów jednocześnie ów chaos neutralizującą i poszukująca nadziei i swojego miejsca w tym świecie. Przewodniczką w tej przedziwnej niełatwej, gęstej i nieklasyfikowalnej podróży, naszpikowanej literackimi odniesieniami, intertekstualnością i lingwistycznymi łamańcami jest mieszkająca w Los Angeles Julia Holter.
Niełatwa to podróż, bo muzyki Julii nie da się zmierzyć żadną linijką, opisać precyzyjnie i zamknąć w jakiejś szufladce z jedną etykietką. Bowiem od początku swojej kariery artystka wyznacza własny muzyczny szlak, którym podąża często grając na nosie swoim fanom i krytykom. Bo gdy wydawało się, że młoda songwriterka wspięła się niebotycznie wysoko w swoich artystycznych poszukiwaniach przy okazji albumu "Have In My Wilderness”, który ukazał się w 2015 r. i który został przyjęty entuzjastycznie i przez krytykę i fanów, 3 lata później zafundowała nam podróż do swojej podświadomości pełnej ptaków, aniołów i duchów. I nadziei.
Bo choć album wydaje się jazdą bez trzymani po różnych światach, muzycznych stylach od lirycznych piosenek poprzez wysublimowaną elektronikę aż po jazzowe improwizacje, w gruncie rzeczy jest próbą odnalezienia siebie i fundamentów własnego świata w otaczającym nas szaleństwie. Co ciekawe, album powstał niemal w domowym zaciszu. Julia nagrywała bowiem swoje pomysły przy pomocy syntezatora przez cały 2017 r., by później zebrać swoich ulubionych muzyków, z którymi od lat współpracuje i w toku długich improwizacji powstał blisko 90 min album, który sama artystka nazywa "kakofonią umysłu w topniejącym świecie”.
Dziś pozycja Julii Holter w muzycznym panteonie jest niezagrożona. Wymienia się ją w jednym szeregu z Kate Bush czy Laurie Anderson. W ostatnim czasie artystka skupiła się na koncertowaniu. Jeździ ze swoją szaloną orkiestrą (12 osób na scenie!) i opowiada swoje szalone ptasie historie na żywo. I jak się wydaje kameralny amfiteatr Opery i Filharmonii Podlaskiej będzie idealnym miejscem dla jej szalonych opowieści.
Káryyn: elektroniczna podróż przez wstrząsy
Historia Káryyn młodej Amerykanki o syryjsko–armeńskich korzeniach to historia poszukiwania własnej tożsamości, połączona z próbą opisania wcale niełatwej historii rodzinnej. Bo Káryyn swoje muzyczne opowieści zanurzyła właśnie w doświadczeniach rodzinnych, które z racji jej pochodzenia raczej sielanki nie przypominają. Są to historie czasami wzruszające, czasami zabawne, ale częściej dramatyczne i wstrząsające. Ale Káryyn nie chce śpiewać słodkich piosenek. Bo muzyka to dla niej podróż w poszukiwanie własnego, zharmonizowanego świata, rodzinnej spuścizny, a także opowieść o miłości i smutku, wpływie jaki wywierają na siebie ludzie, a nawet o... fizyce kwantowej.
Káryyn czerpiąc z różnych wspomnień i doświadczeń swoje muzyczne elektroniczne opowieści tworzyła przez ostatnie lata w domowym zaciszu. Co jakiś czas publikowała swoje utwory w sieci. Sama nazywała siebie "elektroniczną poszukiwaczką przygód”. Trwało to dobrych kilka lat. Ale na szczęście na początku 2019 r. wydała w końcu długo wyczekiwany debiutancki album, zatytułowany "The Quanta series”, które zawiera utwory wcześniej już publikowane w różnych miejscach w sieci i który jeden z recenzentów nieco żartobliwie nazwał zestawem the best of.
Warto też wspomnieć, że ta młoda artystka w 2016 r. skomponowała muzykę do art-opery "Of Light", której premiera odbyła się w stolicy Islandii Reykjiaviku. Od tego czasu wielką fanką jej talentu jest Bjork. Bo niewątpliwe Káryyn jest na ścieżce wznoszącej. Jej muzyczna podróż dopiero się zaczyna, ale ta niezwykle utalentowana artystka (także plastycznie) już na początku drogi mocna zaznaczą swoją odrębność i tworzy własny, niezależny świat, który fascynuje. Nic więc dziwnego, że w ostatnim czasie została zauważona przez muzyczne środowisko ,a pod swoje skrzydła wziął ją nawet Sascha Ring czyli Apparta, który zaprosił młodą artystkę do wspólnej koncertowej trasy. Z tej mąki będzie z pewnością chleb.
My Brightest Diamond: kobieta, która porywa
Na scenie wydaje się być silna, zdecydowana może nawet nieco chłodna, zdystansowana, ale jednocześnie piekielnie bliska, liryczna i subtelna. Z całą pewnością fascynująca. Dysponuje kilkuoktawowym głosem, który przez lata szkoliła i który perfekcyjnie posługuje się na scenie. Jej koncerty przypominają małe teatralne performance. Jest miłośniczką literatury, a szczególnie poezji. W wolnym czasie rysuje. W amerykańskim muzycznym świecie jest osobą instytucją. Lista jej kooperacji i płyt na których gościnnie występowała jest bardzo długa. Wystarczy wspomnieć, że była złowieszczą Królową na płycie "The Hazards of Love" zespołu The Decemberists i przez lata wspierała wokalnie Sufjana Stevensa. Nazywa się Shara Nova i występuje jako My Brightest Diamond.
W Polsce grała dotychczas tylko raz, podczas 3. edycji Halfway Festvial. I do dziś koncert ten uchodzi za jeden z bardziej niezwykłych, jaki miał miejsce podczas białostockiej imprezy. Ale wtedy przyjechała do stolicy Podlasia jako Shara Worden. Jednak od tego czasu w jej życiu zaszły spore zmiany. Po 22 latach rozpadło się jej małżeństwo. Jak sama przyznała to był trudny moment w jej życiu. Mogła się poddać, albo pójść do przodu. Wybrała to drugie. Wróciła do swojego panieńskiego nazwiska, wyprowadziła się z Detroit i po kilku lata wydała nowy album - "A Million and One". Tak nowy jak, nowe stało się jej życie – bardziej taneczny, elektroniczny, skondensowany. Album na którym nie brakuje frustracji i bólu, ale jak sama stwierdziła, można patrząc na ból poddać się albo zacząć tańczyć. Dziś Shara przyznaje, że sama może decydować o swoim życiu i z determinacją szuka tęczy na niebie. Jest silniejsza niż była, a frustracja nie zabiła jej ducha.
Silne kobiety
To tylko trzy wybrane kobiece historie spośród kilku, które poznamy podczas tegorocznej edycji Halfway Festival. Na deskach białostockiego amfiteatru zaprezentuje się jeszcze kilak innych, równie ciekawych pań – rezydująca w Berlinie Alice Phoebe Lou, która od kilku lat podbija europejskie sceny, z Białorusi przyjedzie Palina, która od lat wyznacza niezależne muzyczne ścieżki w swojej ojczyźnie, z Islandii Gyða Valtýsdottir, której historia mogłaby posłużyć za kanwę odrębnej obszernej opowieści. Polskę będą reprezentować też silne kobiety – duet Tęskno, który narobił w ostatnim czasie sporo pozytywnego zamieszania.
Wrażliwi mężczyźni
Ale spokojnie, nie zabraknie też męskiej reprezentacji podczas tegorocznej edycji Halfway Festival. Będzie ona może mniej liczna, ale za to różnorodna, choć zapewne lekko nadwrażliwa. Zagrają m.in. neurotyczni, nieco rozedrgani Foxing, których wyobraźnia jak się wydaje jest nieco szalona i którzy podczas koncertów wyśpiewują wszystkie swoje lęki i frustracje. A są one, hm dość osobliwe. Z kolei wyglądający na twardego faceta Timothy Showalter czyli Strand of Oaks, to w gruncie rzeczy gość o gołębim sercu, który za pomocą muzyki, dodajmy mocnej i gęstej, jak żołnierska grochówka, próbuje zagłuszyć swój ból, którego sprawiała mu ukochana kobieta.
Ale przede wszystkim męską, wyjątkową wrażliwość reprezentować będzie jedna z gwiazd tegorocznej edycji Halfway Festival, rodzinny duet – zespół These New Puritans. Zespół, który choć ma na swoim koncie ledwo cztery płyty w różnych muzycznych kręgach uchodzi za kultowy. Zapewne dlatego, że These New Puritans też, konsekwentnie od początku swojej kariery podążają własną, precyzyjnie przemyślaną ścieżką. Dość powiedzieć, że każdy album zespołu jest szeroko komentowany i dyskutowany przez fanów. Nie brakuje licznych analiz, omówień, nierzadko sporów, które sprawiają, że dziś tych dwóch brytyjskich dżentelmenów, których ambicją jest eksplorowanie różnych obszarów muzycznych uważa się za spadkobierców najlepszych awangardowych tradycji. Być może dlatego właśnie, że niemal od początku Jack Barnett i George Barnett nie podążają za modami, tworzą mieszankę tego co współczesne, z tym co najlepsze z przeszłości. Nierzadko ryzykując, ale prawie zawsze odnosząc sukces. W 2019 r. wrócili po 6 latach milczenia. Płyta "Inside the Rose" jest tak niedzisiejszą, ale tak porywająco piękną i oryginalna, że wydaje się, iż nie może być lepszego miejsca do smakowania jej na żywo niż białostocki podczas tego nieco freakowego i podążającego we własnym kierunku festiwalu.
3 dni dla wrażliwych
Słaba płeć? Na szczęście w muzyce już od dawna nikt tego typu kwestii nie bierze na serio. Bowiem kobiety stanowią ważny element muzycznego pejzażu. To one będą wyznaczać w ostatnich latach kierunki i to do nich należeć będzie najbliższa przyszłość. Wrażliwi mężczyźni z pewnością staną się doskonałym uzupełnieniem wszystkich tych niezwykłych kobiecych historii, które poznamy na białostockiej scenie pod koniec czerwca. Co roku dzieją się tam bowiem rzeczy niezwykłe, a to artyści zapraszają publiczność na scenę, a to ktoś wspólnie z artystą śpiewa utwór, a to ktoś się zaprzyjaźnia. Warto tam z pewnością wpaść. I dla silnych kobiet i dla może mniej silnych mężczyzn. Dla muzyki, publiczności i artystów. Więcej informacji o festiwalu znajdziecie na www.halfwayfestival.com.
KONKURS
Czasu do festiwalu zostało niewiele. Żeby dostać się do białostockiego amfiteatru, najprościej jest wykupić karnet. Ci z was, którzy czują w sobie moc twórczą, mogą wziąć udział w konkursie organizowanym przez Halfway Festival (www.facebook.com/halfwayfestival/). Polubcie fanpage, odnajdźcie post prezentujący tegoroczny spot festiwalowy i wykonajcie zadanie konkursowe dla wrażliwych. Trzymamy za was kciuki. Do wygrania aż 4 trzydniowe karnety! Rozwiązanie konkursu 14 czerwca.
Patronem festiwalu jest Wirtualna Polska