Burza po słowach Pazury. Aktywista zabiera głos
- Sam demonstrował z różańcem, ale demonstracje LGBT mu przeszkadzają - aktywista LGBT bezlitośnie punktuje Cezarego Pazurę po jego wypowiedziach o homoseksualizmie.
I znów afera wokół środowiska LGBT. Tym razem impuls wyszedł jednak z zupełnie niespodziewanej strony, a co więcej: bez żadnego szczególnego powodu ani okazji. Cezary Pazura, słynny aktor, dziś rozwijający karierę youtubera, spotkał się wirtualnie ze swoimi fankami i fanami i odpowiadał na ich pytania.
Nagadał, a dziś - na urlopie
Rozmowa zeszła na tory wspomnieniowe - aktor opowiadał o latach 90., kiedy to zaczynał karierę. W pewnym momencie rozmowa zeszła na temat homoseksualizmu.
I się zaczęło. Pazura z dezynwolturą i bezpośredniością zaczął mówić rzeczy, które dziś trudno usłyszeć w publicznym dyskursie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Młodzi ludzie nie wytrzymali. PiS sam się o to prosił
- Podejście polskiego społeczeństwa do homoseksualizmu zawsze było, mam wrażenie i jest takie samo. Czyli jesteśmy tolerancyjni - dowodził aktor. Dalej było jeszcze ciekawiej: - W latach 60. homoseksualizm uważano za chorobę, w latach 70. za zboczenie, w latach 80. zaczął być tolerowany, a w latach 90. nikt nie widział różnicy między osobą homoseksualną a heteroseksualną. W latach 90. nie było marszów równości. Nikt ich nie potrzebował widocznie. Homoseksualiści też ich nie potrzebowali, bo oni się czuli dobrze. Dopiero w tych czasach homoseksualizm jest uważany za prześladowany. Ja nie mam takiego wrażenia.
Chcieliśmy zapytać Pazurę, czy dziś na spokojnie nadal podpisałby się pod takimi opiniami i czy zauważył, że dyskurs wokół środowiska LGBT jest dziś zdecydowanie gdzie indziej. Niestety, jego menedżerka poinformowała, że po pierwsze aktor nie ma w zwyczaju tłumaczenia się ze swoich słów, a po drugie - jest dziś na urlopie.
Tęskni za czasami, kiedy siedzieliśmy w szafie
O komentarz do jego wypowiedzi poprosiliśmy w związku z tym Barta Staszewskiego, aktywistę LGBT.
- Zgodzę się z Pazurą, że w latach 90. podejście do osób LGBT było inne od tego co jest teraz - mówi Staszewski. - To był świat przed powszechnym dostępem do internetu, a co za tym idzie: świat obrzydliwych kłamstw i propagandy. To także czas przed Pierwszą Paradą Równości w Warszawie. Gdyby wtedy wprowadzono równe prawa dla LGBT, to nie spotkałoby się to z większym odzewem społecznym. Niestety SLD, chwilę potem doszło do władzy, sprzedało ideę równych praw w zamian za poparcie Kościoła katolickiego dla akcesu Polski do Unii Europejskiej. Od tego czasu temat rozgrzał się do czerwoności, jeszcze w 2006 roku Lech Kaczyński, ówczesny prezydent Warszawy, jako pierwszy zakazał Parady Równości i została ona brutalnie rozwiązana przez policję.
Staszewski analizuje też dalszy rozwój sytuacji osób LGBT w Polsce.
- Późniejsze lata to instrumentalne podejście do tych kwestii przez polityków, którzy wykorzystywali nas w swoich wojenkach - ocenia. - Dlatego jesteśmy w tym miejscu, teraz, sfrustrowani i zniecierpliwieni, aby być wreszcie równo traktowani.
Staszewski bez litości punktuje błędy w wypowiedzi Pazury.
- Dalsze rozumowanie Pazury wypełnione jest tęsknotą za czasem, kiedy siedzieliśmy w szafie - mówi. - Emancypacja to rozwój. Osoby LGBT głośno domagają się równego traktowania, równej ochrony w Kodeksie karnym przed nienawiścią, domagają się też związków partnerskich i małżeństw. Pazura zadaje pytanie, czy jest zasadne, aby osoby LGBT "manifestowały" na ulicach. Chyba zapomniał, biedak, jak niedawno publicznie deklarował swoją partycypację w kampanii "Różaniec do granic". Czyli katolikom wolno deklarować swoją wiarę, uczestniczyć w marszach Bożego Ciała, ale jak "elgiebiety" idą w muzycznych, tęczowych pochodach to już jest problem? Takie stawianie tematu to hipokryzja aktora.
Rozmawiał Przemysław Gulda