Hugh Grant miał koronawirusa. "Zaczęło się od dziwacznych objawów"

Na liście gwiazd, które przeszły koronawirusa, jest wiele nazwisk - zaczynając od Toma Hanksa. Jedni przechodzili COVID-19 gorzej - jak Rita Wilson, żona Hanksa. Inni niemal bezobjawowo. To jak rosyjska ruletka. Okazuje się, że koronawirusa złapał także Hugh Grant, który dopiero teraz publicznie wyjawił, że i jego rodzinę dotknęła pandemia. Jakie miał objawy?

Aktor opowiedział o nich w programie "The Late Show" Stephena Colberta.

Zobacz: Polskie gwiazdy z koronawirusem. Lista jest coraz dłuższa

Gran zdradził Colbertowi, że zachorował jeszcze w lutym. Koronawirusem zaraził się i on, i jego żona Anna Elisabeth Eberstein.

Colbert dopytywał, czy robiono mu test na COVID-19. Aktor przyznał, że testu wtedy mu nie zrobiono, a oficjalnie potwierdziło się, że był to koronawirus zaledwie miesiąc temu.

- Mieliśmy testy na przeciwciała i wyszło, że je dalej mamy. To dało pewność, że był to COVID - powiedział.

Grant od początku był pewny, że zaraził się koronawirusem. Opisał swoje objawy, okraszając to specyficznymi żartami.

- Zaczęło się od bardzo dziwacznych objawów, bo zalewał mnie pot. To było zawstydzające, naprawdę - powiedział. - I nagle moje gałki oczne były jakby trzy razy większe niż powinny. Potem pojawiło się takie uczucie, jakby jakiś wielki facet siedział na mojej klatce piersiowej. Jak Harvey Weinstein albo ktoś taki.

W lutym koronawirus był jedną wielką niewiadomą i wygląda na to, że Grant nie przechodził nawet kwarantanny.

- Szedłem ulicą któregoś dnia i zwróciłem uwagę, że kompletnie nic nie czuję. Wtedy człowiek zaczyna panikować, bo ludzie dopiero co mówili o tym, że utrata węchu jest jednym z objawów. Wąchałem kwiaty i nic. Potem byłem bardziej zdesperowany. Zacząłem obwąchiwać śmietniki. Wróciłem w końcu do domu i psiknąłem sobie prosto w twarz perfumami żony. I nic - mówił w programie.

Przez ostatnie 8 miesięcy Grant przeżył już dwa lockdowny. Teraz w Londynie, który zamknął się kilka dni temu.