Ian Watkins odbywa karę 29 lat więzienia. Bito go i dźgano w celi
Ian Watkins był w przeszłości gwiazdą rocka. Jednak jego ekscesy pozamuzyczne okazały się tak ekstremalne, że wokalista zespołu Lostprophets został skazany na 29 lat pozbawienia wolności. O mężczyźnie jest od kilku dni znowu głośno po tym, jak został zaatakowany w więzieniu.
Gdyby prześledzić historię muzyki, to znajdziemy mnóstwo przykładów zachowań, które przekraczają przyjęte normy społeczne. Nie chodzi w tym przypadku o wybryki związane z zażywaniem narkotyków (wystarczy poczytać o Jimie Morrisonie czy Davie Gahanie), ale o bardzo poważne przestępstwa.
Osławiony producent Phil Spector zastrzelił w swojej posiadłości aktorkę Lanę Clarkson, za co dostał w 2009 r. dożywocie z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie po 19 latach. Tego się nie doczekał, bo zmarł w więzieniu dwa lata temu w wieku 81 lat. Varg Vikernes, twórca black metalowego projektu Burzum, przesiedział 16 lat za kratkami za zabójstwo gitarzysty innego zespołu. W "samoobronie" zadał swojej ofierze 23 ciosy nożem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz: Przestępstwa seksualne w show-biznesie. Przykładów nie brakuje
To jedna strona mrocznego medalu. Zupełnie odmienną kategorią w świecie muzyki jest kwestia seksu. Można śmiało stwierdzić, że wielu z największych rockmanów w historii w czasach swojej świetności wykorzystywało seksualnie nieletnie osoby. Bill Wyman, długoletni basista The Rolling Stones, zaczął sypiać z przyszłą żoną, gdy ta miała ledwie 14 lat, a on 48. David Bowie miał chodzić do łóżka z groupies, gdy te miały po 13 lat. O "wyczynach" Stevena Tylera, lidera Aerosmith, szkoda wspominać. Można byłoby tak wymieniać jeszcze długo.
Co przerażające, jest jeszcze gorsza grupa seksualnych drapieżników wśród muzyków. Mowa o pedofilach. Jeden z nich, popularny w latach 70. glamrockowiec Gary Glitter, w 2015 r. został uznany winnym próby gwałtu, czterokrotnej napaści seksualnej i stosunku seksualnego z dziewczynką poniżej 13. roku życia. Dostał 16 lat, ale nie odsiedział jednak pełnego wyroku. W 2023 r. wyszedł po 8 latach. W marcu powrócił do więzienia po 38 dniach wolności za złamanie warunków okresu próbnego.
Walijski gwiazdor długo był bezkarny
Podobnie bulwersująca jest sprawa z innym znanym rockowcem - Ianem Watkinsem. Przez kilkanaście lat był on wokalistą popularnej walijskiej grupy Lostprophets, która doczekała się złotych i platynowych płyt w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Jednak gdy Watkins został zatrzymany przez policję pod koniec 2012 r., szybko wyszło na jaw, co wyrabiał w chwilach, gdy akurat nie stał na scenie.
Muzyk został oskarżony przez prokuraturę o spisek mający na celu podjęcie czynności seksualnych z roczną(!) dziewczynką oraz posiadanie nagrań i zdjęć o charakterze pornograficznym, a także nagrania seksu ze zwierzętami. W trakcie śledztwa wyszło na jaw, że Watkins wykorzystywał swój status gwiazdy w celu zwabiania dzieci, a później ich seksualnego wykorzystywania. Dowodem były m.in. zdjęcia oraz smsy wysyłane do matek dzieci. W otoczeniu wokalisty zostały znalezione pigułki gwałtu oraz narkotyki, w tym metamfetamina i kokaina. Według zeznań świadków, mężczyzna miał uczyć dzieci, jak ich używać.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Ian Watkins długo był bezkarny. Pierwsze wzmianki na temat jego skandalicznej postawy wobec dzieci trafiły do walijskiej policji już w 2008 r., ale ta nic z tym nie zrobiła. Przyjrzała mu się mocniej dopiero po którymś aresztowaniu w związku z narkotykami.
Muzycy Lostprophets twierdzą, że byli nieświadomi tego, co wyrabiał ich kolega. Dostrzegali jedynie problemy z narkotykami. A Watkins już wtedy załatwiał sobie własną garderobę z dala od pozostałych członków grupy, gdzie miał molestować dzieci. Upadły gwiazdor żył w takiej degrengoladzie, że nawet hasło do zaszyfrowanych plików na komputerze ustawił jako "I FUK KIDZ".
W dniu 26 listopada 2013 r. Ian Watkins przyznał się m.in. do napaści seksualnej na osobę poniżej 13. roku życia. Za swoje czyny został skazany na 29 lat pozbawienia wolności. Odsiaduje wyrok w HMP Wakefield, jednym z najbardziej znanych więzień w Anglii. Doczekało się ono ksywki "Monster Mansion" (pol. "rezydencja potworów"), ponieważ wśród odsiadujących są seryjni mordercy, mordercy i pedofile.
Cztery lata temu do wyroku muzyka dorzucono 10 dodatkowych miesięcy po tym, jak znaleziono u niego telefon komórkowy. Skazaniec zarzekał się, że został zmuszony przez innych więźniów do trzymania telefonu. Ze strachu nie chciał ujawnić, kto mu go dał, mówiąc, że jest zamknięty z "masowymi mordercami, gwałcicielami, pedofilami, seryjnymi mordercami - najgorszymi z najgorszych". O ironio.
Atak na Watkinsa
W sobotę 5 sierpnia 46-letni Watkins został zaciągnięty przez współwięźniów do celi, gdzie został pobity i dźgnięty nożem. Strażnikom udało się go wydostać na tyle szybko, że najprawdopodobniej uratowali mu życie. Choć początkowo "Mirror" podało, że mężczyzna jest w bardzo złym stanie i będzie miał szczęście, jeśli przeżyje, to jednak policja oświadczyła, że obrażenia, jakich doznał muzyk, nie zagrażają jego życiu.
- Watkins ze względu na to kim jest, nie cieszy się popularnością i był oczywistym celem. Wszystko miało miejsce w sobotę, gdy jest mniej strażników i akcja wyglądała na zaplanowaną - wyjawił "The Sun" informator. Jedna z teorii odnośnie ataku mówi, że był on spowodowany… zazdrością. Watkins udzielał lekcji gry na gitarze niektórym więźniom, co nie spodobało się innym.
Sytuacja dawnego wokalisty nie wygląda obecnie najlepiej. Jeśli nie zostanie przeniesiony do innego więzienia, to najprawdopodobniej nie doczeka się prawa do ubiegania się o zwolnienie warunkowe, które będzie mu przysługiwać w 2031 r.
W tym wszystkim jedno jest pewne - nieważne, co się z nim stanie, i tak już na zawsze będzie wpisany do tych najbardziej niechlubnych annałów historii muzyki rockowej.
Kamil Dachnij, dziennikarz Wirtualnej Polski