Isabel i Kazimierz Marcinkiewiczowie
Na miłość boską! Jak ktoś nie chce, by mu robić zdjęcia, to nie wzbudza zainteresowania swoją osobą. On na tym wypadku się lansował. Pewnego dnia przyszedł i zaczął nachylać się nad łóżkiem przy oknie. Potem okazało się, że powstały zdjęcia. A pytałam go wtedy, dlaczego pozuje, skoro wie, że są fotoreporterzy. Pytałam, dlaczego chodzi klatką schodową, skoro stoją tam paparazzi, a nie korzysta z windy. A on siedział przy łóżku i patrzył na zegarek. Nie podejmował żadnej rozmowy. (...) Przecież ja tam leżałam całe święta! On nie miał żadnych spotkań, więc mógłby ten czas spędzić ze mną. A wpadał na godzinę. (...) Jak jest się przy kimś, kogo się kocha, to się postępuje zdecydowanie inaczej - podkreśliła Marcinkiewicz.