Jacek Borkowski martwi się o syna. "W świat wychodzi człowiek trochę niedouczony"
Jacek Borkowski w rozmowie z "Faktem" wyznał, że martwi się o swojego syna, który w tym roku będzie zdawać maturę. Wszystko przez epidemię koronawirusa, która rozpoczęła się w Polsce w marcu ubiegłego roku.
Epidemia koronwirusa w Polsce nieustannie daje o sobie znać. Skutki tego odczuwają już niemal wszyscy, ale przede wszystkim uczniowie, którzy od prawie roku siedzą w domach i mają zdalne nauczanie. W związku z tym Ministerstwo Edukacji zdecydowało się na okrojenie materiału do tegorocznej matury.
O egzamin dojrzałości syna martwi się Jacek Borkowski, który w rozmowie z magazynem "Fakt" powiedział, co sądzi o redukcji materiału do matury. Powiedział również, jak jego zdaniem epidemia koronawirusa wpływa na uczniów, a on sam martwi się o swojego syna, Jacka.
Jacek Borkowski: "W świat wychodzi człowiek trochę niedouczony"
- [...] W tym roku zdaje maturę. W zasadzie on z tych trzech lat w szkole był półtora roku. Sam jestem za tym, żeby nie puszczać dzieci, zwłaszcza młodzieży, teraz do szkół, bo zwiększa się możliwość zarażenia się - stwierdził 61-latek. - Cokolwiek byśmy nie mówili, w świat wychodzi człowiek trochę niedouczony - dodał.
Gwiazdor "Klanu" i "Na dobre i na złe" powiedział także, co sądzi o okrojeniu podstawy programowej do matury. - Jeżeli wychodząc z liceum, młody człowiek nie ma w programie "Nie-Boskiej Komedii", to zaczynam mieć trochę wątpliwości - przyznał. Jacek Borkowski martwi się nie tylko o to. Przeraża go fakt, że jego synowi brakuje kontaktów między rówieśnikami. - No i te straty natury socjologicznej, bo brak jest kontaktów między młodzieżą. Tak patrzę i mówię "cholera, Jacek będzie uboższy i o tego typu relacje" - wyznał aktor.
Zobacz także: Jacek Borkowski nadal czeka na miłość