James Franco oskarżony o molestowanie seksualne. Ofiarami studentki jego szkoły aktorskiej
Dwie byłe studentki zamkniętej już szkoły aktorskiej Jamesa Franco oskarżyły go o molestowanie seksualne. W swoim pozwie stwierdziły, że "zmuszano je do odgrywania scen wykraczających poza przemysł filmowy".
James Franco w 2014 r. utworzył szkołę aktorską Studio 4. Uczęszczały tam dwie dziewczyny - Sarah Tither-Kaplan i Toni Gaal. Aktor obiecał im praktyczne szkolenia z aktorstwa i udział w jego projektach filmowych. Jednak w zamian oczekiwał oczekiwał zapłaty 300 dol. miesięcznie od osoby oraz "zgody na przekraczanie granic".
W pozwie studentki napisały, że Franco zmuszał je do rozebrania się oraz odgrywania scen erotycznych razem z nim. Zdaniem oskarżycielek wychodziły one poza standardy filmowe. Nagrany materiał wideo nie był kasowany z pamięci kamer, a Franco go przechowywał. Tłumaczył, że sam chce później ocenić umiejętności studentek przed kamerą. Miał też wymagać zrzeczenia się praw do nagrań.
Z pozwu wynika też, że aktor nie wywiązywał się z obietnicy i nie obsadzał poszkodowanych w swoich projektach. Oferty otrzymywały głównie osoby spoza szkoły i dziewczyny, które nie sprzeciwiały się nawet najbardziej wymagającym żądaniom Franco i jego wspólników.
ZOBACZ TEŻ: "Big Brother": Mateusz opowiedział o uzależnieniu od narkotyków
Studentki oskarżają nie tylko Jamesa Franco, ale też jego współpracowników - Vince'a Jolivette'a i Jaya Davisa, z którymi założył firmę produkcyjną Rabbit Bandini oraz wspomnianą szkołę aktorską. Domagają się oficjalnych przeprosin, wypłaty odszkodowania i zwrotu wszystkich materiałów wideo.
Środowisko Jamesa Franco już zdążyło odeprzeć zarzuty. Jego prawnicy twierdzą, że to powtórka oskarżeń z przeszłości, z których nic nie wynikło. W 2018 r. 5 kobiet oskarżyło aktora o molestowanie. Adwokaci uprzedzili też, że w imieniu swojego klienta mogą wnieść pozew o zniesławienie i niszczenie wizerunku aktora.