Jerzy Zelnik o katastrofie smoleńskiej. "Trzeba inaczej złożyć hołd"
Jerzy Zelnik dotychczas brał czynny udział w spotkaniach upamiętniających katastrofę smoleńską. 10 kwietnia przypadnie dziesiąta rocznica, ale z powodu koronawirusa nie można zorganizować uroczystych obchodów. Aktor zdradził, jak zamierza spędzić ten dzień.
W tym roku przypada 10. rocznica katastrofy smoleńskiej i 80. zbrodni katyńskiej. Rząd zapowiedział wysłanie delegacji do Rosji, ale na polskich ulicach nie będzie można zorganizować uroczystych obchodów. Jerzy Zelnik uważa, że w dobie pandemii koronawirusa trzeba znaleźć inny sposób na uczczenie pamięci ofiar i oddanie im hołdu. W rozmowie z "Super Expressem" dał jasno do zrozumienia, że 10 kwietnia nie zamierza wychodzić na ulice.
Obejrzyj: Koronawirus. Jak gwiazdy spędzają kwarantannę?
- Ponieważ wszyscy żyjemy teraz w odosobnieniu, przede wszystkim mogę ofiarować swoją szczerą modlitwę za dusze wybitnych ludzi, którzy przedwcześnie odeszli z tego świata – mówił dziennikowi.
Aktor jest przekonany, że podobnie zrobi większość ludzi.
- Tym razem przyszło nam ważne momenty przeżywać indywidualnie, w domowym zaciszu – skwitował Zelnik, który spędza czas izolacji na wsi, gdzie pracuje nad sztuką "Balladyna" dla Teatru Telewizji.
Zelnik, który zagrał czarny charakter w kontrowersyjnym "Smoleńsku" Jerzego Krauze, uważa katastrofę z kwietnia 2010 r. za jedną z największych tragedii w historii Polski.
- W jednym momencie zginęło 96 przedstawicieli polskiej elity, co jest niewyobrażalną stratą dla nas wszystkich. Mimo upływu czasu to wciąż bolesne i trudne do odbudowania – uważa Zelnik.