"Jesteśmy z tej samej gliny". Cugowski i Brzychcy o wspólnej płycie

- Rock polega na wolności. W tej muzyce jest miejsce na wszystko. A my chcemy rozbudzić w słuchaczach nieskrępowaną wyobraźnię - mówią Wojtek Cugowski i Piotr Brzychcy z zespołu Kruk. Właśnie wydali wspólną płytę, hołd dla klasyki rocka, zatytułowaną "Be There".

Wojtek Cugowski i Piotr BrzychcyWojtek Cugowski i Piotr Brzychcy
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Urszula Korąkiewicz

Urszula Korąkiewicz, WP: Zacznijmy od początku. Jesteście przyjaciółmi, ale co was doprowadziło do pomysłu, by twórczo połączyć siły?

Piotr Brzychcy: Zaczęło się od zwykłego telefonu. Skontaktowaliśmy się w styczniu dwa lata temu. Zaprezentowaliśmy Wojtkowi z naszym wydawcą Darkiem Świtałą wstępną wersję nagranego przez nas materiału. Zależało nam, by rozważył udział w tym projekcie i stworzył partie wokalne. Wojtek miło nas zaskoczył, mówiąc od razu, że współpraca z nami będzie dla niego przyjemnością.

Wojtek Cugowski: Z chęcią przystałem na współpracę, bo zwyczajnie się lubimy, a do tego mam płyty Kruka i od dawna obserwuję ich poczynania. Bywałem na koncertach tego zespołu, chociażby na tym, gdy w katowickim Spodku grał przed naszą ukochaną kapelą Deep Purple. Poza tym znamy się z Piotrkiem rzeczywiście długo, zawsze mieliśmy poczucie, że jesteśmy ulepieni z tej samej muzycznej gliny.

Ale do realizacji płyty nie doszło od razu, głównie ze względu na moje ówczesne zobowiązania. Do pracy nad płytą usiadłem dopiero w wakacje zeszłego roku. Moim zadaniem było stworzenie tekstów, linii melodycznych, wokali. Ustaliliśmy, że cała ma być po angielsku, co ucieszyło mnie podwójnie, bo lubię pisać w tym języku i przychodzi mi to łatwiej niż po polsku. Na kanwie melodii stworzyłem teksty, późną jesienią zacząłem je nagrywać i w zasadzie do końca roku wszystko miałem gotowe.

Rzeczywiście łączą was wspólne muzyczne korzenie czy pokazujecie sobie nawzajem różne ścieżki?

Wojtek: Oczywiście hard rock jest dla nas podstawą i muzyką, którą kochamy najbardziej, ale nie ograniczamy się do niego. Wspólne inspiracje odgrywają w naszym przypadku ogromną rolę, ale niezwykle istotny jest także czynnik charakterologiczny. Nie jesteśmy ludźmi konfliktowymi, więc w wielu kwestiach zwyczajnie się ze sobą zgadzamy bez wchodzenia sobie w drogę. A do tego wiemy, co chcemy uzyskać. I tworząc tę płytę, nie czuliśmy żadnej presji. To była bardzo harmonijna współpraca.

Piotr: Przede wszystkim łączy nas dobra energia. Nie tylko nas, choć to my firmujemy wspólny projekt, ale całej naszej ekipy. Stoi za nami rzesza ludzi – zespół, wytwórnia, producenci, wszyscy dali nam duży kredyt zaufania. To wtłoczyło w nas mnóstwo energii i wiary w tę płytę. A kiedy pojawił się pierwszy singiel w audycji Piotra Kaczkowskiego, emocje jeszcze bardziej nam wzrosły. Mogliśmy się już zapoznać się z pierwszymi reakcjami, choć płyta dopiero była w fazie produkcji. I to był prawdziwy energetyczny kopniak. Wiedzieliśmy, że ta muzyka się zwyczajnie sprawdza.

Mocny początek.

Piotr: Piotr Kaczkowski stwierdził, że będzie puszczał kolejny utwór z tej płyty co tydzień, więc mieliśmy ogromną mobilizację. Musieliśmy gonić z produkcją, aby rzeczywiście mieć na czas przygotowany kolejny materiał.

Wojtek: Ale, co ciekawe, przynajmniej dwa utwory poszły do radia w innym kształcie niż ten, który jest na płycie. Jeśli ktoś śledził uważnie te premiery, a być może sobie zarejestrował, to będzie miał prawdziwą frajdę, porównując je z wersjami z płyty.

Dziś niewielu sięga do takiej muzyki, wprost do korzeni hard rocka, ale słuchacze wciąż jej szukają. Nie macie poczucia, że łatwiej z nią teraz dotrzeć w sieci?

Wojtek: Internet sporo ułatwia, ale siła rażenia radia jest nieco inna. Gra na zupełnie innych emocjach. Kiedy słuchasz radiowej playlisty z odpowiednią zapowiedzią, kiedy słuchasz jej ze świadomością, że są z tobą w tym momencie inni, to robi zupełnie inne wrażenie. To zawsze bardzo miły moment.

Piotr: No właśnie, chociażby w momencie premier u Piotra Kaczkowskiego. Świadomość, że razem z nami słuchało tych utworów po kilka tysięcy ludzi, zmieniała nam perspektywę, patrzyliśmy na nie zupełnie inaczej.

Jak patrzycie na te utwory, kiedy ujrzały światło dzienne i docierają do słuchaczy?

Wojtek: Na pierwszy ogień poszedł "Rat Race", całkiem długo utrzymywał się wysoko w notowaniach listy Turbo Top Antyradia, dochodząc do pierwszego miejsca.

Piotr: I to jest właśnie magia radia. To słuchacze zadecydowali, że ten utwór się przyjął. Nie jesteś w stanie przewidzieć, co im się spodoba. To zaskakujące, ale i bardzo budujące.

Wojtek: Ale są też inne utwory, które mają potencjał radiowy. Tytułowa ballada jest bardzo odprężająca po całej nawałnicy dźwięków na płycie, mogłaby być grana w zasadzie w każdej innej rozgłośni. Z kolei utwór "Made of Stone" to jest melodyjny hard rock, może się kojarzyć chociażby z Whitesnake. Myślę, że nie brakuje na płycie dobrych, nośnych melodii.

Kruk & Wojtek Cugowski
Kruk i Wojtek Cugowski © Materiały prasowe

Wspominacie o tym, że stworzenie takiej płyty w pewnym sensie jest szaleństwem. I fakt, dziś praktycznie nie nagrywa się albumów, na których trzy utwory są rozbudowane tak, że trwają po około 10 minut.

Wojtek: Ale my też nie nastawialiśmy się na to, że wszystkie nasze utwory będzie chciało grać radio. Kiedy dołączyłem do projektu, to były to już zamknięte kompozycje. Nie było mowy o tym, aby to zmieniać. No i w końcu w tej stylistyce nie da się grać samych dwu-, trzyminutowych numerów.

Ja przyszedłem faktycznie z innego świata, bo ze świata pop-rockowego, w którym tworzyliśmy z zespołem Bracia. Dbaliśmy o radiowe single, ale na koncertach dawaliśmy sobie pełną wolność. Z kolei świat niczym nieskrępowanego rocka rządzi się nieco innymi prawami. Tu istotna jest kompozycja, solówki, sekcja rytmiczna, gitary, organy Hammonda, chórki - masz tyle elementów, że naprawdę byłoby trudno zamknąć to w trzyminutowych formach - to mogłoby zabrzmieć nienaturalnie.

Piotr: Dodam, że dla nas na przykład najnowsze utwory naszego ukochanego zespołu, czyli właśnie Deep Purple, mogłyby trwać w nieskończoność, a są wręcz za krótkie. Bo kiedy prześledzisz ich twórczość, to przecież okazuje się, że potrafili grać na żywo piosenki trwające pół godziny.

I co wy, jako fani, na to, kiedy ukochany zespół się zmienia?

Wojtek: Oni po 50 latach zagrali już w zasadzie wszystko. Mogą sobie pozwolić na to, aby eksperymentować. Zresztą na każdej płycie trzeba trochę wymyślać siebie na nowo i oni tak robią. Czy to są lepsze, czy gorsze próby, zawsze wywierają na mnie wrażenie.

Piotr: Ale po cichu liczymy na to, że doczekamy się jeszcze kolejnego, epickiego, monumentalnego utworu. I to, że zawarliśmy na tej płycie tak długie utwory, wynikało z potrzeby grania bez ograniczeń, dania czadu i oddania hołdu naszym idolom.

Wojtek: Na tym między innymi polega rock. Na wolności. W tej muzyce jest miejsce na wszystko.

Kruk & Wojtek Cugowski
Kruk i Wojtek Cugowski © Materiały prasowe

Wojtek, ty pozwoliłeś sobie na zmianę roli. Jak się odnajdujesz jako tekściarz i pełnowymiarowy wokalista?

Wojtek: Znakomicie! Przede wszystkim to jest muzyka, którą ja świetnie czuję, choć w dalszym ciągu nie jestem przesadnym fanem własnego śpiewu. Co prawda zaczynałem od wokalu, ale później miałem ogromną przerwę, skupiłem się na grze na gitarze. Gitary nie odłożyłem oczywiście w kąt, ale występowanie w roli głównego wokalisty jest dla mnie innego rodzaju wyzwaniem.

Tym bardziej cieszę się, że Piotrek mi zaufał, a po drugie, że dał mi wolną rękę i pozwolił stworzyć te wokale tak, jak chcę. Cieszę się, że stałem się częścią tej płyty, bo uważam, że takiej muzyki, tak głęboko osadzonej w hard rocku, jest dziś o wiele za mało.

Piotr: Nawet 20 lat zespołu Kruk w pewnym sensie było preludium do tego, co jest dziś owocem w postaci płyty "Be There". To dla mnie duma. To płyta, której nie powstydziłbym się puścić moim mistrzom, którzy tworzyli moją muzyczną rzeczywistość, i nie powstydziłbym się jej puścić innym fanom tej muzyki, którzy szaleją na ich koncertach. Mam pewność, że to jest dobre.

Wojtek, odkąd uznaliście z Piotrkiem, że pora się rozstać z Braćmi, idziecie własną ścieżką i realizujecie się w innych projektach. Myślicie o tym, aby jeszcze zostawić sobie furtkę do powrotu czy to formuła, która już się wyczerpała?

Wojtek: Graliśmy razem 20 lat, nagraliśmy w tym czasie cztery wspólne płyty plus jedną studyjną i jedną koncertową z udziałem naszego ojca Krzysztofa. To był okres bardzo intensywnej pracy, i studyjnej, i koncertowej. Spędziliśmy razem mnóstwo czasu. Nasza droga do sukcesu była długa, szczera i okupiona ciężką pracą. Bracia zawsze będą ogromną częścią mojego życia i zawsze będę dumny z tego, co osiągnęliśmy.

Ale przyszedł czas na coś nowego. Od dawna myślałem o solowej płycie i wciąż nad nią pracuję. Mogłem także nagrać płytę z Krukiem, która jest dla mnie bardzo ważna. Nieco wcześniej nagrałem blues-rockową płytę z moimi kolegami z lubelskiego zespołu Teksasy, ten album cały czas czeka na swoją premierę. Czy kiedyś wrócimy jako Bracia? Nigdy nie powinno się mówić nigdy. Ale minęły trzy lata od naszego rozstania i nie myślę o tym. Czuję, że jako "wolny strzelec" mam jeszcze wiele do zrobienia.

Mówicie o tym, że obecne czasy mocno się odcisnęły na płycie "Be There". Co, najprościej mówiąc, chcecie nią przekazać?

Piotr: Chcemy wpłynąć na wyobraźnię, skłonić odbiorcę do chwili zadumy. Pokazać, że można się zatrzymać, pozwolić sobie na głębszą refleksję.

Dotyczącą czego?

Piotr: Po prostu, że jesteśmy wolni. Nikt nie może nam nic narzucić. Że szczęśliwi jesteśmy wtedy, kiedy jesteśmy w pełni sobą. Dziś jesteśmy przytłoczeni pędem, nawałem informacji, jesteśmy przebodźcowani. A ta płyta jest dla słuchacza kluczem do rozbudzania wyobraźni i odkrywania w sobie całych pokładów wrażliwości. I tylko od niego zależy, czy będzie chciał wykonać odrobinę pracy, wetknąć ten klucz i pozwolić na odkrywanie tego wszystkiego. Osobiście mam nadzieję, że ta płyta okaże się kluczem, łomem, wytrychem i taranem.

Wojtek: Na teksty miała wpływ pandemia, wydarzenia polityczne, które chcąc nie chcąc mocno oddziałują na nasze życie, a także to, co się dzieje obecnie na świecie. Ale nie tylko. Znalazło się tu sporo miejsca na tematy dotyczące uczuć, więzi, szacunku, miłości - może nie do końca szczęśliwej, ale czy to te niespełnione uczucia nie są najbardziej intrygujące? Teksty przede wszystkim wynikają z moich obserwacji i przeżyć, nikomu przy tym nie próbuję powiedzieć, że cokolwiek wiem lepiej od innych. Nie ma w moich tekstach żadnego moralizatorstwa. Interpretację zostawiam wszystkim tym, którzy zechcą się w te teksty wgłębić.

Płyta zespołu Kruk i Wojtka Cugowskiego, "Be There", ukazała się 14 kwietnia nakładem wytwórni Metal Mind Productions.

Wybrane dla Ciebie
Marianna Schreiber masakruje Roberta Pasuta. "Degenerat"
Marianna Schreiber masakruje Roberta Pasuta. "Degenerat"
Klaudia Halejcio parodiuje "Pamiętniki z wakacji". Wyszło zabawnie?
Klaudia Halejcio parodiuje "Pamiętniki z wakacji". Wyszło zabawnie?
Doda i Smolasty w nowym teledysku. Wokalistka zaszalała z fryzurą
Doda i Smolasty w nowym teledysku. Wokalistka zaszalała z fryzurą
Marta z "Rolnik szuka żony" na komunii córki. Pokazała ojca Stefanii
Marta z "Rolnik szuka żony" na komunii córki. Pokazała ojca Stefanii
Złote krany i marmury. Tak wygląda sopockie mieszkanie Kasi Tusk
Złote krany i marmury. Tak wygląda sopockie mieszkanie Kasi Tusk
Wojciech Modest Amaro nazwisko zawdzięcza byłej żonie. Rzadko o niej mówi
Wojciech Modest Amaro nazwisko zawdzięcza byłej żonie. Rzadko o niej mówi
61-letnia Demi Moore jak wino. Zrobiła furorę w fikuśnej kreacji w Cannes
61-letnia Demi Moore jak wino. Zrobiła furorę w fikuśnej kreacji w Cannes
Alicja Majewska zaskoczyła metamorfozą. Tak wygląda bez burzy loków na głowie
Alicja Majewska zaskoczyła metamorfozą. Tak wygląda bez burzy loków na głowie
Była gwiazdą TVP. Jak dziś wygląda Jolanta Fajkowska?
Była gwiazdą TVP. Jak dziś wygląda Jolanta Fajkowska?
Małgorzata Borysewicz pochwaliła się metamorfozą. Internauta posądził ją o oszustwo
Małgorzata Borysewicz pochwaliła się metamorfozą. Internauta posądził ją o oszustwo
Enya była ikoną lat 80. i 90. Zniknęła z mediów. Jak dziś wygląda?
Enya była ikoną lat 80. i 90. Zniknęła z mediów. Jak dziś wygląda?
Marcelina Zawadzka pozuje w bikini. Imponująca forma gwiazdy
Marcelina Zawadzka pozuje w bikini. Imponująca forma gwiazdy