Joanna Szczepkowska: nie wyśmiewajmy wyborców PiS
Aktorka Joanna Szczepkowska w rozmowie z WP mówi, jak przyjęła wyniki wyborów parlamentarnych: - Ton Kaczyńskiego nie był tak tryumfalny, jak zwykle. On jest rozczarowany.
Sebastian Łupak: Jak się pani czuła o godz. 21 w niedzielę?
Joanna Szczepkowska: Pierwszą moją myślą była wściekłość i żal na opozycję, że się nie zjednoczyła przed wyborami. Z czystej matematyki wynikało, że ten wynik byłby wtedy zupełnie inny. Lewica sobie gratulowała, "trzej tenorzy" podawali sobie ręce, a ja pytałam samą siebie, dlaczego tych podanych rąk nie było więcej i Lewica nie połączyła się z KO? Potem wytłumaczyłam sobie, że w sumie wyborcy mogliby się wtedy wycofywać, bo jednym bardziej pasuje Biedroń, a innym poglądy bardziej konserwatywne.
Jak pani ocenia przemówienie Kaczyńskiego po ogłoszeniu wyników?
- Jak na jego zwykle tryumfalny ton bardzo dało się tym razem odczuć jego rozczarowanie. On zdał sobie sprawę, że społeczeństwo w dużej skali woli inne ugrupowania i inne idee niż PiS przypuszczał.
Rozumie pani wyborców PiS?
- Moim zdaniem brakuje im świadomości, że jednak PiS zmienia ustrój. Zachowujemy się, jakby to były normalne wybory.
A nie były normalne?
- Nie, bo z PiS wszystko jest możliwe, jak to kiedyś pokazali w czasie głosowania w Sali Kolumnowej sejmu, do którego fizycznie nie dopuścili opozycji. Oni zmieniają ustrój za pomocą nocnych głosowań. Przy ich złym stosunku do konstytucji, do sądownictwa, do obyczajów parlamentarnych, musimy sobie zdać sprawę, że ten rząd położył łapę na strukturach państwa i musimy być gotowi na wszystko.
Co zdecydowało o sukcesie PiS?
- To jest akurat dosyć proste. Pieniądze z transferów socjalnych, takich jak 500 plus, realnie wpływają na konto. Ludzie bardzo doceniają ten "social". Do tego jest propaganda: TVP daje tylko jeden obraz Polski. Dalej: poparcie Kościoła dla PiS, a większość Polski jest podatna na słowa Kościoła. Z parafii idą odpowiednie słowa. A do tego propaganda mówi, że przeciwnicy PiS to wrogowie narodu. PiS mówi: narodzie, oto są twoi wrogowie! Oni was nienawidzą!
Ma pani empatię dla wyborców PiS?
- Nigdy nie nazwałabym ich grupą oszołomów. Uważam, że wielkim błędem jest obrażanie czy wyśmiewanie wyborców PiS. Rząd można i trzeba piętnować, ale nie wyborców. To jest tylko pogłębianie tego, co nas dzieli.
Jest Pani optymistką czy pesymistką na kolejne cztery lata?
- To będą 4 kolejne lata ostrej walki oraz czas powrotu do starych pytań, które moje pokolenia już przerabiało za komuny.
Czyli?
- Jak mam się zachować? Czy iść na kompromis z władzą, czy jednak się poświęcać dla walki i sprzeciwu? A może wybrać emigrację wewnętrzną? Najgorsze, co może nas spotkać, to poddanie się i uznanie, że opór przeciw niepraworządności nie ma sensu. Obawiałabym się bierności społecznej.
Uważam też, że trzeba dokładnie zbadać wybory młodych – ludzi nieobciążonych ani PRL-em, ani pierwszymi latami wolności po 1989 r. Musimy zrozumieć, dokąd zmierza nasze społeczeństwo w przyszłości. Tożsamość młodego pokolenia jest ważna. Nie ma co się obrażać, że młodzi mężczyźni wybierają Konfederację. Trzeba już teraz zrozumieć, dlaczego to robią.