Kamil Durczok nie wyklucza kolejnego pozwu dla "Wprost"
Dziennikarz pojawił się na najnowszej okładce pisma pod hasłem "Przegrany". Chodzi o ostatni wyrok sądu.
Ostatnio sąd oddalił powództwo Kamila Durczoka, które dotyczyło dwóch tekstów opublikowanych we "Wprost" w 2015 r. Opisano w nich przypadki molestowania i mobbingu w redakcji "Faktów" w TVN.
Zgodnie z wyrokiem sądu, który zapadł 14 maja 2018 r. redakcja magazynu nie musi przepraszać Durczoka ani wypłacić mu 2 mln zł odszkodowania. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny.
- Rozumiem, że jak się szoruje po dnie, każdy sposób na podniesienie nakładu jest dobry. Nawet podpieranie się kłamstwem i znaną twarzą - napisał na Facebooku.
Kamil Durczok zapowiedział też apelację.
- Sąd w ani jednym miejscu nie orzekł, że ludzie zatrudnieni we WPROST napisali prawdę. Sąd oddalił MOJE powództwo. *Domagałem się w nim, między innymi, przeprosin za obrzydliwe słowa, jakie miałem ponoć wygłosić do znanej dziennikarki. Żeby było jasne – NIKT, absolutnie NIKT w procesie nie potwierdził, że takie słowa padły. *Dlatego określiłem wyrok sądu I instancji jako zdumiewający. I dlatego, między innymi, będę się od niego odwoływał.
Prawdopodobnie Durczok po raz kolejny wejdzie na drogą sądową z magazynem "Wprost". Przedmiotem sprawy ma być ostatnia okładka pisma.
- Po naradzie z prawnikami, zdecyduję, czy poniedziałkowa publikacja "Wprost" będzie przedmiotem kolejnych kroków. Nikomu nie pozwolę szargać nazwiska mojego i mojej rodziny. Bez względu na to, czy określają się jako tygodnik opinii, czy pracują w burdelku zwanym portalem.
Myślicie, że Durczok ma szansę na wygraną?
Trwa ładowanie wpisu: facebook