Strach zajrzał mu w oczy. Kamil Durczok zaapelował do fanów
Dziennikarz poinformował o swoim stanie zdrowia w mediach społecznościowych. Zaapelował, aby poważnie traktować ryzyko zarażenia się koronawirusem.
Kamil Durczok po serii upokarzających zdarzeń, takich jak spowodowanie kolizji drogowej pod wpływem alkoholu i sfałszowaniu podpisu swojej byłej żony na wekslu, wciąż próbuje realizować się jako dziennikarz. Choć obecnie żadne media nie zdecydowały się na jego zatrudnienie, Durczok relacjonuje bieżące wydarzenia w swoich mediach społecznościowych.
Ostatnimi czasy był pochłonięty analizą Strajku Kobiet. Sam uczestniczył w ulicznych protestach. Jednak po kilku dniach zrezygnował z aktywnej formy wspierania strajków z powodów zdrowotnych. Podejrzewa u siebie zarażenie koronawirusem.
Prof. Andrzej Matyja o postawie Edyty Górniak: "Jej wiedza zatrzymała się na poziomie starożytności"
"Od kilku dni zmagam się z czymś, co przypomina pewną koronę... I nie jest to korona królów. Nawet jeśli okażę się pozytywny, to i tak jutrzejszych demonstracji nie pozostawię bez komentarza. Tyle, że będę zmuszony relacjonować je z domu, a nie z ulicy" - napisał na Facebooku we wtorkowy wieczór.
Były prowadzący "Faktów" nie odpowiedział na komentarze internautów, jak znosi chorobę i z jakimi objawami się mierzy. Więcej emocji wzbudził za to apel Kamila Durczoka, który nie wszystkim jego fanom przypadł do gustu.
"Serio, noście te cholerne maseczki, nie lekceważcie zaleceń lekarzy, bo docenicie zagrożenie dopiero, kiedy strach zajrzy Wam w oczy. Tak jak mnie" - dodał.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Mimo to część komentujących post dziennikarza uznała, że maseczki nie są w niczym pomocne. Przypomnijmy, że według naukowców prawidłowo zakryte nosy i usta w znacznym stopniu ograniczają rozsiewanie patogenu w naszym otoczeniu.