Kammel sprzedał ferrari!
No i stało się! Kryzys dopadł i jego. Choć Tomasz Kammel (39 l.) bez wątpienia ma głowę do interesów i on musiał pomyśleć o oszczędzaniu.
Na pierwszy ogień poszło ukochane cacko Tomka – czarne ferrari. Kilka dni temu były prezenter sprzedał swego szybkiego i niestety bardzo drogiego w utrzymaniu rumaka. Dzięki temu ma około 200 tysięcy zł na bieżące wydatki.
Właśnie mija rok od czasu zwolnienia Tomka z TVP2. Mimo że Kammel pukał do wszystkich możliwych drzwi, pracy w mediach nie dostał. Ze znanego dziennikarza z dnia na dzień stał się już tylko szkoleniowcem. Stracił nie tylko prestiżową pracę, skończyły się też bajońskie pieniądze jakie zarabiał dzięki pracy w telewizji.
Choć na koncie miał spore oszczędności i one zaczęły topnieć, Trzeba było więc pomyśleć o cięciu kosztów. Z bólem serca Tomek podjął męską decyzję – trzeba sprzedać ferrari. Kilka dni temu Tomasz Kammel pojawił się w salonie z tymi luksusowymi samochodami. Odstawił swe ukochane dziecko na parking i oddał wszystkie dokumenty.
Choć jego ferrari nie jest najnowsze, dostał za nie około 200 tysięcy. Tomkowi, który uwielbia otaczać się luksusowymi rzeczami z pewnością kwota ta bardzo się przyda i wystarczy na kilka miesięcy. Dzięki sprzedaży Kammel zyskał nie tylko sporą sumkę ale i dużo zaoszczędził. Roczne ubezpieczenie takiego cacka to około 8 tysięcy, dochodzą jeszcze ogromne koszty paliwa. Miesięcznie na samą benzynę Tomek mógł wydać nawet 4 tysiące. Mknące ferrari pali bowiem nawet 20 litrów na 100 kilometrów.
Za sprzedażą ukochanego autka przemawiała także nasza kapryśna aura. Jeżdżenie kabrioletem gdy z nieba sypie śnieg do najprzyjemniejszych niestety nie należy. Na szczęście w garażu Tomek ma drugą ekskluzywną zabawkę. Na otarcie łez zostało mu bowiem porsche.
Polecamy w wydaniu internetowym efakt.pl:
WP Gwiazdy na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski