Katarzyna Zielińska nie wytrzymała. Łzy leciały strumieniem
Katarzyna Zielińska nie potrafiła powstrzymać łez w wywiadzie, którego udzieliła Magdzie Mołek. Wszystko zaczęło się po tym, jak została zapytana o to, czego do tej pory jeszcze nie mówiła.
Katarzyna Zielińska jest absolwentką krakowskiej PWST. Słynną artystyczną uczelnię ukończyła w 2002 r. i niedługo potem zaczęła grać na srebrnym ekranie. Miała epizod w komedii Marka Koterskiego "Dzień świra". Kolejną małą rolę otrzymała w 2004 r., gdy w filmie Krzysztofa Krauzego "Mój Nikifor" zagrała dziennikarkę na wystawie malarza. Jednak największą popularność przyniosła aktorce telewizja. To głównie rola w serialu "Barwy szczęścia" sprawiła, że kariera Zielińskiej nabrała rozpędu. I trwa już od niemal 20 lat.
Aktorka była ostatnio gościem programu "W moim stylu" Magdy Mołek. W pewnym momencie Mołek zapytała Zielińską o to, czego nigdy wcześniej nie mówiła. - Nie jestem taką uśmiechniętą od ucha do ucha "Zieliną", która ze wszystkim sobie super daje radę, jak to wszyscy myślą, że też mam mnóstwo problemów. Na pewno jestem osobą, która nie lubi się publicznie dzielić tymi problemami, ale mam dużo problemów, które ogarniam - powiedziała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz: Katarzyna Zielińska: "Na licytację trzeba oddawać coś, z czym się ciężko rozstać"
Zielińska w tym momencie rozpłakała się. - Jestem normalną Kaśką, która już od roku musi sobie codziennie popłakać. Taki mam czas, no... A nigdy sobie publicznie na to nie pozwalam, bo sobie myślę, że jestem za mocna. A codziennie płaczę sobie wieczorem i jest mi lepiej rano, po prostu - kontynuowała łamiącym się głosem.
Aktorka wyznała, że jej reakcja związana jest ze śmiercią mamy. Opowiedziała o sytuacji, która spotkała ją jakiś czas temu.
- Kiedyś podeszła do mnie jakaś osoba w Nowym Sączu i powiedziała: "Pani Kasiu, zmarła pani mama, a pani się tak uśmiecha". Tak mi miesiąc po powiedziała... A ja mówię: "Wie pani co? Ja walczę, żeby się uśmiechać, bo ja żyję, mam dzieci i chcę się uśmiechać dla nich". I sobie później myślę: "Ku..a, a czemu ja się tłumaczę? Z czego się tłumaczę?". A od roku jestem dosyć smutną osobą, która też sobie musi czasami ulżyć, poryczeć - wyznała.
Zielińska dodała, że kobiety nie powinny się bać płakać. Każda powinna znaleźć sobie na to przestrzeń. I zakwestionowała także to, jak postrzegają ją ludzie. - Ja mam na to przestrzeń w domu. A często się boję albo wstydzę o tym mówić. Nie wiem, dlaczego. Też mam swoje dołki i dużo mam smutków. Natomiast nie wiem, dlaczego też mam taki wizerunek takiej mocnej "Zieliny", która wszystkim pomaga - wyjawiła.