Kayah i Bregović znowu nagrają płytę? Piosenkarka: Nie da się dwa razy wejść do tej samej rzeki
Wspólnie nagrana w 1999 roku płyta była prawdziwym fenomenem. Z miejsca kawałki z albumu stały się hitem, a piosenka "Prawy do Lewego" na stałe weszła do kanonu... polskich wesel. Kayah w rozmowie z nami wspomina atmosferę na koncertach i mówi o ponownym staniu na scenie wraz z Goranem.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Płyta "Kayah i Bregović” była prawdziwym fenomenem fonograficznym w końcówce lat 90. i doczekała się statusu diamentowej. Wtedy nie było mowy o kontynuacji, ale czy dziś, ze względu na ciągłe zainteresowanie uważacie, że druga odsłona mogłaby się sprawdzić na rynku muzycznym?
Raczej dwa razy do tej samej rzeki się wejść nie da, choć chętnie bym zaryzykowała. Pytanie na ile byłoby to świeże i szczere… Czy oczekiwalibyśmy podobnego sukcesu, co niewątpliwie byłoby presją, czy czerpalibyśmy autentyczną przyjemność ze współpracy?
Jak to jest znów grać razem po kilkunastu latach?
O tym przekonam się już za chwilę, choć w zeszłym roku było bardzo przyjemnie być gościem Gorana na jego koncercie. Wtedy wykonałam tylko kilka utwór, a energia zwrotna, którą otrzymałam od tłumu pod sceną, była niewiarygodna.
Czy podczas koncertów stawiacie na wierność albumowi czy pokusiliście się o nowe aranżacje?
Zdążyłam zauważyć, że ludzie są bardzo przywiązani do oryginalnych wersji. Niestety niektóre utwory Goran od lat gra w innych formach. Chciałbym w ramach ukłonu fanom przywrócić wersje płytowe… Próby do koncertów jeszcze przed nami. Zobaczymy co się podczas nich wydarzy.
Czy jest jakiś utwór, który szczególnie na nowo was wzrusza?
Dotykają mnie zawsze najbardziej emocjonalne piosenki. Takie jak na przykład "Trudno kochać”.
*Dużo się mówiło o konflikcie, jaki między wami powstał. Trasa koncertowa pokazuje jednak, że dawne nieporozumienia odeszły w niepamięć. Czy rzeczywiście tak jest i bylibyście gotowi na dłuższą współpracę? *
Nie nazwałabym tego konfliktem. Zwyczajnie nie zostały dopilnowane przez reprezentujących nas ludzi kwestie finansowe. Mamy też z Goranem inne rozumienie elegancji, jeśli chodzi o witanie, żegnanie, dziękowanie za koncert… Ale tak jak śpiewam w moim najnowszym hicie "Po co” - "Wczorajszych mi nie trzeba łez i dawnych sporów nie chcę też, nie potrzebuję więcej traum, nie rozdrapuje dawnych ran, bo po co”. To chyba najpełniej odzwierciedla to czym aktualnie się kieruję w moich postępowaniach.
Fani nieraz domagali się waszego powrotu na scenę. Dlaczego zdecydowaliście się koncertować akurat teraz? Co skłoniło was do powrotu?
To właśnie zeszłoroczny warszawski koncert Gorana, na który zostałam zaproszona gościnnie do wykonaniu kilku utworów, uświadomił mnie i Goranowi, jak dla wielu ludzi to wciąż ważna płyta. I jak reagują na nasz duet. Kiedy wyszłam na scenę ludzie oszaleli, śpiewali od początku do końca każde słowo. Z szacunku dla nich należy im się nasza trasa koncertowa. Tym bardziej, że olbrzymia masa tych osób jest w wieku płyty "Kayah i Bregović”, rośli z nią, nie mieli nigdy szansy usłyszeć jej na koncertach.
Jak dzisiaj odbiera was publika? Jak reagują na żywo? I czy koncerty są porównywalne z tymi kilkanaście lat temu?
Jeśli będzie tak jak w zeszłym doku w Hali Koło, to istna histeria (śmiech).
Czy więc Polacy kochają jeszcze bałkańskie dusze i szukają takiej muzyki?
Rzeczywiście jest coś takiego w tej muzyce, że Polacy mogą się z nią utożsamić, być może mają podobny temperament, szczególnie po kielichu (śmiech). Ja osobiście pragnę wierzyć, że to moje głębokie teksty są powodem, dla którego ludzie wciąż kochają te piosenki (śmiech).
Czy spodziewaliście się, że wasze piosenki będą do dziś cieszyć się taką popularnością i fani będą na was czekać?
Nieskromnie powiem, że tak (śmiech).
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.