Kiedyś została porwana. Oświadczyny Janowskiego przyjęła dopiero za trzecim razem

Robert Janowski urodził się 22 marca 1961 r. i od najmłodszych lat ciągnęło go na scenę. Zresztą jego mama pracowała w różnych placówkach kulturalnych. Przyszły gwiazdor TVP ukończył szkołę muzyczną I stopnia w klasie fortepianu, jednak z czasem postanowił zdawać na medycynę weterynaryjną.

Marzenie o scenie nie dawało mu jednak spokoju. Jako osoba wielu talentów grał w amatorskich teatrach i zespołach rockowych. Na początku lat 90. stał się jedną z największych gwiazd musicalu "Metro", co przyniosło mu niebywały rozgłos. Choć ma za sobą imponujący dorobek artystyczny, szeroka publiczność i tak kojarzy go głównie jako gospodarza teleturnieju "Jaka to melodia?", który prowadził w latach 1997--2018.

Jednak nie tylko ze względu na pracę zawodową Robertem Janowskim interesowały się media. Na łamach kolorowej prasy pojawiał się bardzo często ze względu na życie prywatne, a przede wszystkim miłosne.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Robert Janowski przysięgę małżeńską składał trzykrotnie. Jego pierwszą żoną była Katarzyna Kalicińska-Goczał, z którą ma syna Makarego. Drugi raz stanął na ślubnym kobiercu z Katarzyną Dańską, a owocami tego związku są dwie córki. Po dwóch rozwodach aktor nie wyobrażał sobie życia w pojedynkę, a wkrótce na jego drodze pojawiła się, jak sam ją określił, "uśmiechnięta blondynka".

Szybko okazało się, że choć w mediach społecznościowych Monika Głodek epatowała optymizmem, życie nie raz dało jej w kość. W wieku 20 lat został porwana.

"Ledwo wylądowałam na Wyspach, zostałam uprowadzona przez agencję werbującą ludzi do różnych prac za granicą. [...] Wywieźli mnie do miejscowości oddalonej od Londynu o kilkaset kilometrów, zabrali dokumenty, nadali obce imię i przez półtora roku ciężko dla nich pracowałam, aż w końcu uciekłam w bagażniku samochodu pewnego czarnoskórego mężczyzny. Wywiózł mnie stamtąd i wysadził w najbliższym mieście - Birmingham. A tam musiałam radzić sobie sama" - wyznała w rozmowie z "Vivą!". - "Nie jest mi obcy głód, przez moment byłam bezdomna [...]" – dodała Janowska.

Później przyszła żona gwiazdora TVP przeprowadziła się do USA. Tam zajmowała się kostiumografią i współpracowała z polskimi twórcami i producentami. Była po dwóch rozwodach, ale nie miała dzieci. Postanowiła zaryzykować i skontaktować, się z mężczyzną, którego znała z "Metra", i który od dawna jej się podobał.

Monika wysłała Janowskiemu zaproszenie do grona znajomych, a później sprawy potoczyły się szybko. Prezenter zainteresował się nią, ponieważ nie miała na swoim profilu ani jednego "skwaszonego" zdjęcia. Na pierwsze spotkanie na żywo musieli poczekać, ona wciąż mieszkała z Stanach. Poznali się "przy okazji", gdy przyleciała do Polski na święta.

"Myśmy ten związek zaczęli jakby od drugiej strony. Tu nie było randek, poznawania się, tylko od razu pomidorówka na dzień dobry i pobudka o szóstej rano, bo trzeba dzieci odwieźć do szkoły" - mówiła Monika Janowska w "Vivie!".

Przez jakiś czas ukrywali swój związek. O ujawnieniu łączącej ich relacji zadecydował ktoś inny. Paparazzi dostali "cynk", a nazajutrz w prasie pojawiły się zdjęcia całującej się pary. Monika postanowiła wrócić do Polski.

Początki ich znajomości były trudne. Media zarzucały jej, że rozbiła małżeństwo. Janowski z kolei podkreślał wytrwale, że gdy się poznali od roku był już po rozwodzie. Na początku nie najlepiej układały się relacje z nastoletnimi córkami gospodarza "Jaka to melodia!".

Niedługo później w prasie rozpętało się piekło. Monika została oskarżona w Stanach o rzekomą kradzież futer. Przez kilka lat szydzono z pary, która próbowała dowieść, że kobieta jest niewinna. Paparazzi nie dawali jej spokoju, co niekiedy doprowadzało do niebezpiecznych sytuacji np. na gdy prowadziła samochód. Z czasem udało się Janowskim sądownie dowieść, że całą sprawę wymyślono. Odetchnęli z ulgą, ale i tak ponieśli duże straty.

- U mnie skończyło się to szpitalem. Wylądowałam w szpitalu z tak dziwnymi objawami, że lekarze nie wiedzieli, za co się wziąć. Jestem pod opieką psychiatry, jestem na bardzo silnych lekach farmakologicznych. Straty fizyczne, tj. utrata na wadze, utrata włosów - to jest do odrobienia, straty psychiczne - nie wiem - mówiła Monika Janowska w "Dzień Dobry TVN".

W tym trudnym okresie Robert Janowski wspierał swoją partnerkę, a nawet postanowił się jej oświadczyć. Zresztą nie raz. - Za pierwszym razem był taki stres, że koleżka mi zasłabł i ciągnęłam go do szpitala – mówiła Monika w rozmowie z Izabelą Janachowską.

Za drugim podejściem oboje zatruli się jedzeniem i trafili do szpitala. - Trzecie zaręczyny odbyły się pierwszego stycznia, w Nowy Rok, znaczy o dwunastej w sylwestra, czyli w rocznicę. Ten pierwszy klik komputerowy też był pierwszego stycznia" – mówił Robert Janowski.

Janowscy pobrali się 14 września 2013 r. w Kazimierzu Dolnym. Tworzą udane małżeństwo, choć na ich drodze pojawiały się kolejne przeszkody. Prezenter od lat jest nękany przez stalkerkę, która zatruwa im życie. Choć zmieniają numery telefonów i adresy, kobieta wciąż znajduje sposoby, aby odnaleźć swojego idola. Na jakiś czas Janowscy odetchnęli z ulgą, ponieważ stalkerka trafiła do szpitala psychiatrycznego. Gdy z niego wyszła, ponownie zaczęła nękać swoje ofiary.

"Raz rzuciła butelką, ale nie trafiła [...]. Innym razem w ostatniej chwili uciekłam spod kół jej roweru [...] biorąc pod uwagę, z jaką prędkością jechała, to myślę, że obie byśmy się porządnie poturbowały, gdyby we mnie uderzyła. [...] Przerażające było również to, że udało jej się podejść pod same drzwi naszego apartamentu. To był strzeżony budynek, a jednak dostała się do środka przez podziemny garaż i pomalowała nasze drzwi farbą" - wyznała Monika Janowska w wywiadzie udzielonym Gazecie.pl.