Ostatnie życzenie królowej Elżbiety dotyczyło Harry'ego. Czy jest realne?
Rzeczywistość w Wielkiej Brytanii, po śmierci królowej, wraca powoli do normy. Jak śpiewał Freddy Mercury, "show musi trwać". Niestety, tą normą są nie tylko rządy monarchy, ale też przeciągający się konflikt w rodzinie królewskiej. Ostatnie życzenie Elżbiety II dotyczyło niesfornego księcia Harry'ego.
Wydawało się, że tzw. megxit, czyli zrzeczenie się przez księcia Harry'ego i Meghan Markle obowiązków w ramach rodziny i przeprowadzka do Kalifornii jest kulminacją wewnętrznego sporu. Ale było tylko gorzej. Emocje nasiliły się po słynnym wywiadzie pary dla Oprah Winfrey, w którym Harry skarżył się na "zimny chów" ojca wobec synów oraz "uwięzienie Karola i Williama w królewskich rolach". To w tym wywiadzie usłyszeliśmy także wyznanie Meghan, że z powodu dworskiej presji myślała o samobójstwie.
Po śmierci królowej nadzieje na pojednanie wśród Windsorów ożyły. Zwłaszcza wtedy, kiedy Harry i William pokazali się we czworo, z żonami, po wspólnym czuwaniu przy trumnie babci. Niestety, tę atmosferę odprężenia zatruły drobiazgi. A to Harry został pozbawiony inicjałów Elżbiety na swoim mundurze, a to cofnięto mu zaproszenie na spotkanie z przywódcami innych państw... Wreszcie księcia Sussex i jego żonę "wypchnięto" na pogrzebie do drugiej, czyli w ich przekonaniu, oślej ławki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Książę William, księżna Kate, książę Harry i księżna Meghan znowu razem!
Jak twierdzi PageSix, królowa była zdania, że topór wojenny należy jak najszybciej zakopać i sama nie żywiła urazy do wnuka oraz jego żony. Od dłuższego czasu miała zabiegać o wewnętrzne pojednanie.
- Królowa uwielbiała Harry'ego do samego końca, a Harry uwielbiał ją. Myślę, że była jednym z kanałów komunikacyjnych między Windsorem a Kalifornią - twierdzi królewski biograf, Robert Hardman, dodając, że "jej najdroższym ostatnim życzeniem było to, aby Harry pogodził się z Karolem i Camillą".
Według Hardmana, królowa była jedynym prawdziwym mediatorem w rodzinie. Jej brak nie musi jednak oznaczać trwałego rozłamu. Zgoda, najprawdopodobniej, odsunęła się tylko w czasie. A powrót pary książęcej do Kalifornii i rozłąka pozwolą wszystkim złapać zdrowy dystans.