Krystyna Prońko mówi o tym, dlaczego warto rzucić wszystko i… wyjechać w Bieszczady!
Ten, kto chociaż raz nie miał ochoty wykrzyczeć kultowych słów, by "rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady", niech pierwszy rzuci kamieniem. Albo wszystkim. I po prostu wyjedzie.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Bo jak pisał Michał Kellen o "wyjściu awaryjnym", zawsze możemy wstać, trzasnąć drzwiami i odejść pewnym krokiem, nie odwracając się za siebie. A wspomniany wyżej, jakże magiczny slogan o ucieczce w krainę Połonin, który pada z ust niemalże każdego strudzonego życiem mieszczucha zaraz po trzaśnięciu korporacyjnymi drzwiami, może mieć swój niepowtarzalny urok.
Każdy o tej ucieczce w Bieszczady tak śmiało mówi, ale jak przyjdzie co do czego, to nie każdy tak naprawdę zdaje sobie sprawę, dlaczego warto się tu wybrać. Na początku chciałbym wspomnieć o kobiecie. I to kobiecie niesamowitej. Takiej, która swoje najlepsze chwile spędzała właśnie w Bieszczadach. Cytując tekst jednej z najbardziej kultowych piosenek artystki:
"W wielkim mieście nie wie nikt, ile czasu może mżyć taki deszcz, deszcz w Cisnej".
Tak, Krystyna Prońko. W latach 70. odwiedziła Bieszczady, gdzie pracowała nad swoim drugim solowym albumem "Deszcz w Cisnej". Cisna to jedna z najbardziej popularnych bieszczadzkich miejscowości, chętnie odwiedzana przez turystów. Cała gmina wzbudza ogromne zainteresowanie przez wiele malowniczych zakątków, w których można nacieszyć się kontaktem z naturą. W rozmowie z Wirtualną Polską, Krystyna Prońko zdradza, dlaczego tytułowa miejscowość jej albumu wywołuje u niej sentyment:
- Wraz z biegiem lat 70. mieliśmy z zespołem próby w Cisnej. To były wakacje i ćwiczyliśmy nowy repertuar, nowe piosenki. Do jednego z utworów brakowało tekstu. Przyjechał wówczas Boguś Olewicz, zamieszkał w hotelu, o którym jest w piosence, na skrzyżowaniu, o którym jest w piosence i napisał piosenkę... podczas deszczu, który padał. Piosenka do dzisiaj niemalże bez przerwy grana jest przez tamtejsze radio Sanok, które ma specjalne pozwolenie na jej puszczanie.
Dalej piosenkarka wyjaśnia, na czym polega fenomen miejsca opisywanego w utworze:
- Byłam wtedy pierwszy raz w Bieszczadach. Boguś też. Ćwiczyliśmy zawzięcie, kiedy cały miesiąc padał deszcz. Zaledwie trzy dni była ładna pogoda, kiedy byliśmy w stanie zwiedzać. Nie mieliśmy więc pokus. Siedzieliśmy i pracowaliśmy... To wbrew pozorom nie jest piosenka o ucieczce w Bieszczady. W moim odczuciu to piosenka reklamująca to miejsce. Tam naprawdę często pada deszcz. Nawet latem. Dosłownie? To piosenka o padającym deszczu w Bieszczadach (śmiech). A proszę mi wierzyć, jest w tym magia, bo Bieszczady są magiczne.
Artystka zapytana o to, dlaczego warto rzucić wszystko i uciekać w Bieszczady bez zawahania odpowiedziała:
- Tam jest po prostu pięknie. To idealne miejsce na wakacje o każdej porze roku. Można wypocząć z widokiem na śliczne krajobrazy. Góry nie są bardzo strome, więc każdy o przeciętnej kondycji jest w stanie na nie wejść. Ja bardzo lubię Bieszczady. Jest tam ogromna ilość lasów, która czyni w tym regionie niesamowity mikroklimat. Ostatni raz byłam tam dwa lata temu.
Ale wracając... Jeżeli nie zapętlacie "Deszczu w Cisnej", a Krystyna Prońko nie brzmi dosyć przekonująco, to zdradzę, co o ucieczce w Karpaty Wschodnie myślą miejscowi: "turyści przyjeżdżają i odnajdują tutaj siebie; to miejsce dla pogubionych". A idąc w myśl porzekadła... "Czasami trzeba się zgubić, żeby móc się odnaleźć".
Czy ja się odnalazłem?
Nie wiem, ale w poszukiwaniach impregnatu do moich nowych miodowych butów znalazłem w sobie trochę luzu i darowałem sobie. Pozwoliłem im nabrać charakteru.
Drwale, którzy są gwiazdami trzeciej edycji programu "Przystanek Bieszczady", pokazali telewidzom co to życie i surwiwal w bieszczadzkim lesie. Jeden z nich wyjaśnił fenomen korposzczurków w Bieszczadach krótko: "Tutaj nie muszą nikogo udawać. Są tu i teraz. Nie muszą bać się, że ktoś ich oceni i sztucznie zachowywać". I naprawdę coś w tym jest.
Zresztą klasyk William Least Heat Moon pisał: "Kiedy podróżujesz, jesteś tym, kim jesteś w danej chwili. Ludzie nie znają twojej przeszłości, którą mogliby wykorzystać przeciw tobie. Nie ma 'wczoraj' na twojej drodze".
Jeżeli jesteś jedną z tych osób, które na co dzień użalają się nad złamanym tipsem i brakiem guzika w ulubionej koszuli z sieciówki, to wiesz co robić. Pakuj plecak, bo trafisz tu na ludzi prawdziwych i autentycznych, którzy znajdą antidotum na twoje wielkomiejskie bolączki.
Był surwiwal, no to czas coś zjeść
Powodem, który ucieszy turystów jest fakt, że kuchnia bieszczadzka jest tania i smaczna. Wie coś o tym szef kuchni hotelu Carpatia, Olek Hymon:
- Do naszych przysmaków należą proziaki, czyli bułeczki na sodzie. W Bieszczadach miesza się kuchnia bojkowska, łemowska, żydowska i ukraińska. Doskonałym przykładem jest słynna zupa "na styku kultur" - czyli zupa mieszana z barszczem ukraińskim i minestrone. Podobnie jak w Zakopanem mamy też oscypki bieszczadzkie z konfiturą. Tutaj jednak serki regionalne podaje się w boczku z konfiturą z borówki brusznicy.
Dla fanów kuchni myśliwskiej, która jest troszkę bardziej wymagająca i droższa znajdzie się co nieco w najbardziej znanej tu karczmie "Wilcza Jama", która zaspokoi najbardziej wybredne podniebienia smakoszy leśnej zwierzyny. Sarnina palce lizać!
Nieważne, czy jesteś z dużego czy z małego miasta. Czy jak w Arce Noego, jesteś mały albo duży. Bieszczady to dobre miejsce dla ciebie, jeżeli chcesz odpocząć np. od smogu. Nie zastaniesz tutaj także zasięgu w swoim iPhone. Za to czeka na ciebie artystyczna wena, którą odnalazło tu niejedno wielkie już dzisiaj nazwisko. Poza tym nie trzeba jechać do Amsterdamu, żeby "odetchnąć", bo zielone płuca Polski koją umysł szybciej niż gro używek. Zresztą mieszkańcy Bieszczad to pogodni i zaradni ludzie, zawsze chętnie pomogą i ugoszczą strudzonego turystę, nie ma co się bać. Bieszczady powinny być po prostu twoim kolejnym przystankiem. Niezależnie od pory roku.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.