Kuba Strzyczkowski dla WP: mi też zmieniano tematy audycji
Kuba Strzyczkowski, od kilku godzin nowy dyrektor radiowej Trójki, mówi WP: - To, co się stało wokół rozgłośni to wielka nauczka dla wszystkich, żeby po nocy nie wysyłali SMS-ów.
Sebastian Łupak: Gratulować?
Kuba Strzyczkowski, nowy dyrektor Trójki: To tak, jakby pan gratulował komuś, kto rozpoczyna pracę w kamieniołomach…
Ma pan już pomysł na nową Trójkę?
Tak. Pomysł jest prosty. Trzeba podnieść to radio z gruzów.
Jak?
Zaprosić serdecznie cały zespół, wszystkich dziennikarzy, do powrotu. Pewnie nie wszyscy wrócą, bo podjęli już inne zobowiązania. Ale wszyscy mają ode mnie serdeczne zaproszenie i liczę na to, że większość skorzysta.
To są osoby, które odeszły w ciągu ostatniego tygodnia czy ostatnich pięciu lat?
I takie, i takie. I mam już odzew: wróci na antenę Marcin Łukawski, Piotr Stelmach, Krystian Hanke. Mam nadzieję, że wróci Patrycjusz Wyżga. I wróci Lista Przebojów Programu Trzeciego.
Prowadzona przez?
Mam nadzieję, że przez Marka Niedźwieckiego, jakżeby inaczej. Jesteśmy w trakcie ciepłych i owocnych rozmów. Będzie więc w Trójce 2000. notowanie Listy Przebojów.
Czy system głosowania na Listę Przebojów rzeczywiście trzeba korygować?
Ten system, jak każdy system, narażony jest na ataki hakerskie, albo na działania botów, próby manipulowania. Jestem szefem stacji od godziny, ale będę o tym rozmawiał z informatykami.
Ale chciałem z pełną mocą podkreślić, że jakiekolwiek zarzuty dotyczące nieuczciwości i wpływania na wyniki przez Marka Niedźwieckiego czy Bartosza Gila są krzywdzące i absurdalne. Jaki mieliby interes, że dana piosenka jest na miejscu szóstym albo na piątym. Wszystko można tłumaczyć jakimiś kosmicznymi teoriami, ale komu by się chciało celowo przy tym manipulować? Nie wierzę w to.
Czy Trójka nie będzie już pod naciskiem politycznym ludzi obecnej władzy?
Trójka będzie samodzielna i autonomiczna. Trójka zyskała takie zapewnienie i ja to traktuję poważnie. Dlatego zgodziłem się być dyrektorem. Będziemy stacją środka, szanującą wszystkich swoich słuchaczy, a mamy bardzo różnych słuchaczy. Są wśród nich wyborcy PiS, PO, Lewicy, PSL i Konfederacji. Mam nadzieję, że dla nich wszystkich Trójka będzie stacją poważną.
Na senackiej komisji pani prezes Polskiego Radia Agnieszka Kamińska twierdziła, że słuchalność Trójki spada, bo audycje prowadzą starzy, zasiedziali redaktorzy i że Trójkę trzeba odmłodzić i zdekomunizować…
Argument dotyczący dekomunizacji jest troszkę ryzykowny, bo w Trójce pracują ludzie, którzy komunizmu nie pamiętają, bo byli wtedy dziećmi. Natomiast Trójka powinna otrzymać świeży zastrzyk młodości i szaleństwa. Będę rozmawiał z młodymi reporterami. Mam nadzieję, że sami się będą zgłaszać.
Ale Marek Niedźwiecki czy Piotr Kaczkowski, mimo że pracowali długo i zbliżali się do emerytury, nie byli chyba obciążeniem dla stacji?
Wymienił pan dwa nazwiska, które były i są kamieniami milowymi radiofonii w Polsce. Nie wyobrażam sobie anteny Trójki bez nich.
Czy wysyłanie o 3 w nocy SMS-a ”dopilnuj, aby ta piosenka nie była na antenie” to był dobry pomysł?
To jest wielka nauczka dla wszystkich, żeby po nocy nie wysyłali SMS-ów.
Rozumiem, że redakcja muzyczna będzie mogła grać to, co będzie chciała?
Nie żartujmy. To jest podstawa. W ogóle nie zamierzam w to ingerować. Mamy w Polsce wolność słowa i ta wolność słowa będzie szanowana w publicystyce społeczno-politycznej, w warstwie literackiej i muzycznej.
Nie będzie się pan bał telefonów z ul. Malczewskiego, od pani prezes Polskiego Radia czy nawet z Nowogrodzkiej?
Kiedyś z okazji 50-lecia Programu Trzeciego, przepłynąłem samotnie Atlantyk, relacjonując tę podróż dla Trójki. Z natury nie jestem strachliwy.
Jakie wartości Trójki są dla pana najważniejsze?
Rzetelność, obiektywizm - choć wiem, że obiektywna jest tylko książka telefoniczna. Ale będziemy się starać. Poza tym: swoboda w pracy dziennikarskiej. Dziennikarz jest tylko wtedy kreatywny, kiedy ma swobodę. Nawet, jak popełni błąd, nie szkodzi. Ja będę chronił moich pracowników. I wreszcie: słuchanie słuchaczy. Ja będę brał pod uwagę osąd słuchaczy, bo to jest antena dla nich, a nie dla mnie.
Wierzy pan, że uda się stworzyć w mediach narodowych, zawłaszczonych przez jedną partię, oazę wolności i obiektywizmu?
Postanowiłem, że przeprowadzę takie doświadczenie naukowe.
Są zarzuty do osób odchodzących teraz z Trójki: dlaczego tak późno, na co czekaliście, przecież media publiczne były niszczone od pięciu lat…
Każdy ocenia podług swojej miary. Łatwo jest oceniać siedząc w foteliku przed radioodbiornikiem, nie mając świadomości, z jak straszliwymi wyborami zmaga się człowiek po drugiej stronie mikrofonu i ile go to kosztuje. Więc z tymi ocenami prosiłbym ostrożnie. Nam w Polsce w ogóle brakuje umiarkowania.
Ja do końca byłem na antenie, głównie po to, żeby odbierać telefony w ostatnich dniach. Rozmawiałem na żywo z naszymi słuchaczami. Czułem, że to jest mnie i im potrzebne. Otrzymaliśmy wiele serdecznych słów wsparcia. Podziękujemy im teraz wspaniałą Trójką.
Ludzie płakali...
A ja wraz z nimi.
Zachowa pan swoją audycję ”Za, a nawet przeciw”?
Tak.
Do pana też dzwoniono, żeby zmienił pan temat audycji w ostatniej chwili, bo komuś na górze się nie spodobał…
Tak. To prawda. Zmieniano mi tematy. Ale mam nadzieję, że teraz tak nie będzie.