Trwa ładowanie...

Lena Góra: wróciła do Polski dla "Króla". "Pierwszy raz od 13 lat grałam po polsku"

Zostawiła Los Angeles i przyleciała do Polski. Głównie po to, by zagrać w ekranizacji "Króla" Szczepana Twardocha i wcielić się w Annę, z którą, jak mówi w rozmowie z WP, ma więcej wspólnego niż mogłoby się wydawać.

Lena Góra wróciła do Polski zagrać w serialu "Król"Lena Góra wróciła do Polski zagrać w serialu "Król"Źródło: Materiały prasowe
d39lkdc
d39lkdc

Maciej Kowalski: Jak to się stało, że trafiłaś do obsady serialu "Król"?

Lena Góra: Byłam w Los Angeles, kiedy odezwał się do mnie reżyser castingu Piotr Bartuszek. Powiedział, że jest taka rola, zapytał, co o tym myślę. A ja natychmiast spakowałam walizki i przyleciałam do Polski.

Co sprawiło, że wróciłaś tu bez najmniejszego wahania, żeby zagrać tę postać?

Kiedy czytam jakiś scenariusz czy książkę, najpierw próbuję poczuć chemię z postacią, którą miałabym grać. To jakby rodzaj pierwszej randki. Jeśli postać stanie się dla mnie ważna, zastanawiam się kto się nią najlepiej "zaopiekuje" aktorsko i czy tym kimś jestem właśnie ja. Dostawałam wcześniej z Polski różne propozycje i często myślałam, że zupełnie nie ma potrzeby się w nie pchać, ponieważ na miejscu jest wiele aktorek, które świetnie to zagrają. Z Anią było inaczej. Wiedziałam, że rozumiem ją w pełni i że to właśnie we mnie znajdzie najlepszy "dom". Więc poleciałam na zdjęcia próbne. Musiałam jeszcze tylko przekonać ekipę serialu, żeby mnie wybrano.

d39lkdc

Czym przekonałaś?

Miałam parę sztuczek w rękawie. Ania jest dzika i wolna, ale zna też strategię. A ja, na szczęście, nie znałam jeszcze wtedy dorobku Andrzeja Seweryna i Michała Żurawskiego, z którymi miałam zdjęcia próbne. Gdybym znała, pewnie nie byłoby mi tak łatwo być aż tak odważna. Na pewno nie potrafiłabym bezczelnie mówić do pana Seweryna per ty. A na zdjęciach próbnych poznałam ich jako Szapiro i Ziembińskiego, a Ania dokładnie wie jak z nimi postępować. Jest bezczelna i nie ma zahamowań.

Co w tej postaci jest ci najbliższe?

Bardzo wiele. Ania dużo przeszła i wychowywała się sama. Chce pomagać, walczyć o dobro i robi to najlepiej jak potrafi. A na dodatek jest bardzo dowcipna i sarkastyczna, i co ważne: potrafi śmiać się z samej siebie.

d39lkdc

To postać bardzo symptomatyczna dla polskiej tradycji. Jak budowałaś tę rolę? Czym, kim się inspirowałaś?

Oczywiście przede wszystkim kobietami z lat 30.: ich specyficzną klasą, gracją, delikatnością, ale też dowcipem, sarkazmem i siłą. Ciała kobiet wyglądały wtedy zupełnie inaczej niż dziś. Musiałam więc pracować nad swoim ciałem, żeby było delikatne, chude i wiotkie. Przestałam chodzić na siłownię, żeby nie mieć za dużo mięśni. Ale wygląd to oczywiście nie wszystko. Uczyłam się i denerwowałam polityką tamtych czasów, zresztą nie bardzo odbiegającą od współczesnej, czytałam książki autorów, których, myślę, czytywałaby Ania i oczywiście oglądałam filmy pornograficzne z lat 30. Polecam.

Co było dla ciebie najtrudniejsze w tej pracy?

Wszystko było dla mnie zupełnie nowe. Pierwszy raz od 13 lat grałam w języku polskim, który jest piękny i wymagający, wiec trzeba było to zrobić godnie. Co prawda Ania, tak jak ja, spędziła wiele lat zagranicą, ale przecież nie w Los Angeles. A mi, kiedy coś mówię, w ton głosu lubi się czasem wkradać amerykańska melodia, która, też musiała się odpowiednio zmienić, żeby miała sens dla Ani. Ziembińska jest bardzo oczytana i świadoma tego, co się dzieje w Polsce, więc miałam dużo do nadrobienia. Poza tym pracowaliśmy na ogromnym planie zdjęciowym, a ja nie mogłam przecież w żaden sposób dać po sobie znać, jakie to dla mnie stresujące. Stres nie pasuje do Ani, a dookoła było ciągle pełno gangsterów, którzy musieli czuć do niej poważny respekt.

"KRÓL" - nowy serial CANAL+ | Anna Ziembińska

Choć pochodzisz z Polski, ten serial to dla ciebie wielki powrót do ojczyzny. Na plan przyjechałaś z Los Angeles. Co tam robiłaś?

Mieszkałam tam, żyłam.

d39lkdc

Opowiesz coś więcej?

Słuchałam muzyki, czytałam książki, kręciłam filmy, jeździłam starymi samochodami i naprawiałam je. Dużo czasu spędzałam w aucie, na pustyni, w oceanie, organizowałam koncerty jazzowe z genialnymi muzykami, jadłam, piłam, spałam, zakochiwałam się i odkochiwałam. Po prostu żyłam.

Ale pojechałaś tam głównie po to, żeby grać w filmach. Jak to się stało i co z tego wyniknęło?

Poleciałam tam z Nowego Jorku, gdzie grałam w teatrze i w Los Angeles też go szukałam. Ale zorientowałam się od razu, że tam teatr niestety w zasadzie nie istnieje. Więc zabrałam się za filmy, trochę pograłam, ale bardzo szybko zaczęłam tęsknić za naprawdę dobrymi tekstami. Niestety w hollywoodzkiej fabryce filmów jest ich bardzo mało, więc odeszłam z agencji aktorskiej i zaczęłam pisać swoje własne scenariusze. A potem wyreżyserowałam własny film.

d39lkdc

Co to było? O czym był ten scenariusz?

Krótki metraż zatytułowany "Zieleń szpitalna". Historia skomplikowanej miłości brata i siostry. Kiedyś bardzo fascynował mnie temat "złej miłości", zadawałam sobie pytanie, czy coś takiego w ogóle istnieje.

Pokazałaś ten film na festiwalu w Cannes i zebrał tam świetne recenzje, m.in od Oriana Williamsa, producenta filmu "Control", Chrisa Hanleya, producenta „America Psycho” czy Paula Banksa, wokalisty grupy Interpol. Jak ci się udało zrealizować ten film? Skąd miałaś pieniądze, ekipę, sprzęt?

Uczestniczyłam kiedyś w próbach czytanych do jakiegoś projektu, które odbywały się w domu znanego reżysera filmów akcji, Shane’a Blacka. Opowiedział mi wtedy, że wynajął ten dom za jakiaś niewyobrażalna kasę na zdjęcia do czarno-białego filmu "Artysta". Powiedziałam, że zazdroszczę, a on, że wyjeżdża na weekend, więc jak mam jakiś pomysł na film, mogę go tam nakręcić za darmo. Miałam chyba dwa dni na napisanie scenariusza i zdobycie wszystkiego, co było potrzebne.

Lena Górna Materiały prasowe
Lena GóraŹródło: Materiały prasowe

Jak ci się to udało?

Parę dni wcześniej wynajęłam swój samochód do teledysku i pamiętałam, że operator, który przy nim pracował, chwalił się, że ma dobrą kamerę. Mój ówczesny chłopak [Kane Ritchotte, znany głównie jako muzyk grający w zespole Portugal. The Man] nie miał wyjścia: musiał zagrać mojego brata. Potem zrobiliśmy też razem muzykę. Paul Haggis [autor oskarowego scenariusza "Miasta gniewu"], był moim mentorem i wspierał mnie pisaniu. Potem znalazłam dźwiękowców i kupiłam im pizzę.

d39lkdc

Co robiłaś w Nowym Jorku i jak tam trafiłaś?

Poleciałam studiować aktorstwo i grać w teatrze, zarabiałam wtedy jako wieszak na ubrania, czyli modelka, grałam też jako DJ-ka na imprezach na Lower East Side. Łączyły się tam wszystkie kultury: ludzie mody, wychudzeni modele z tatuażami, artyści, a tuż obok, w Tompkins Square Park, bezdomni narkomani. Wszyscy się mieszali i, co ciekawe, wyglądali dość podobnie. Filmowcy, bracia Safdie, zrobili o tych czasach i miejscu film pt. "Bóg wie co".

Do Nowego Jorku trafiłaś z Londynu. Tam był pierwszy przystanek twojej aktorskiej podróży. Co cię tam przywiodło?

Tam też poleciałam za teatrem, albo raczej z nadzieją na niego. Udało mi się tam skończyć college aktorski i stawiać pierwsze kroki na scenie. Często wtedy nie do końca rozumiałam znaczenia sztuk, które wystawialiśmy, ani połowy słów, które mówiłam ze sceny. Nocami pracowałam natomiast za barem, w rożnych knajpach, żeby się utrzymać. Nielegalnie, bo nie byłam jeszcze wtedy pełnoletnia.

d39lkdc

Pierwsze aktorskie kroki stawiałaś w Gdańsku. Jak to wyglądało?

Tak, w Teatrze Wybrzeże i Wybrzeżaku. Szymon Jachimek, Abelard Giza, Wojciech Tremiszewski i inni wspaniali twórcy przyjęli mnie, choć byłam jeszcze bardzo młoda. Miałam zaledwie 13 lat, kiedy zaczęłam tam grać z dorosłymi aktorkami i aktorami. Do dziś bardzo im dziękuję, że uwierzyli w takiego dzieciaka. To właśnie tam wszystko się dla mnie zaczęło.

Teraz wracasz po latach do Gdańska, żeby realizować tam kolejny, bardzo autobiograficzny, projekt. Co to za pomysł?

Ostatnio na każdym kroku spotyka mnie ogromne szczęście i mam możliwość pracować z ludźmi, którzy są dla mnie wielką inspiracją. Jedną z takich osób jest reżyserka Olga Chajdas. Od dawna chciałyśmy zrobić coś razem i w końcu zrodził się ten pomysł. Na razie nie mogę za dużo zdradzić, ale faktycznie jest to dla mnie bardzo intymny i osobisty projekt. Ma to być filmowy portret niezwykłej artystki, która szuka swojej tożsamości, bezpieczeństwa i wolności. Akcja rozgrywa się w latach 80., kiedy w Trójmieście działała bardzo aktywna i oryginalna alternatywna scena muzyczna, a artystki i artyści byli na pierwszej linii walki o wolność. Historia lubi się powtarzać, więc mam wrażenie, że w obecnych czasach szczególnie warto przypomnieć tamte lata.

Udało ci się coś, o czym marzy sporo polskich aktorek i aktorów: przez wiele lat żyłaś i pracowałaś w Los Angeles. Czy Hollywood spełniło twoje oczekiwania, czy raczej okazało się rozczarowaniem?

Myślę, że już najwyższy czas obalić mit, że to jest takie wspaniałe i nieosiągalne. Jedni pracują w Polsce, drudzy we Francji, inni w Czechach. Mnie akurat zawiało tam. To miasto jak każde inne, pełne rożnych ludzi, lepszych i gorszych nauczycieli, reżyserów, filmowców. Amerykańskie kino ostatnich lat nie zachwyca mnie jakoś specjalnie, a scenariusze, które tam dostawałam, często były gorsze niż te, które czytuję tutaj. Czy spełniło moje oczekiwania albo było rozczarowaniem? Nie. Nie miałam żadnych oczekiwań. Życie oczekiwaniami to niewiarygodna strata czasu.

Lena Górna Materiały prasowe
Lena GóraŹródło: Materiały prasowe

Masz teraz rzadką możliwość porównania bycia na planie tam i tu. Co cię najbardziej denerwuje i frustruje w pracy w Polsce? A co okazało się działać lepiej niż w Stanach?

W Polsce pracowałam na razie tylko na dwóch planach zdjęciowych: u Jana Matuszyńskiego przy "Królu" i u Anny Kazejak, przy produkowanym przez Netflix nowelowym filmie "Erotica 2022". Nie jestem więc wielką specjalistką. Ale po tych doświadczeniach mogę powiedzieć, że mocno tu sobie cenię brak hierarchii na planie. Miałam bardzo dobry kontakt z każdym pionem, często schodziłam z planu i szłam wypić kawę z ekipą od świateł czy kostiumów. Przy "Królu" byłam w Polsce zupełnie nowa, głodna i ciekawa ludzi i dowiedzenia się czegoś o nich. Nawet o kierowcy, który woził mnie na plan i bardzo zajmująco opowiadał o polityce w latach 30. W Stanach wszyscy trzymają się bardzo osobno, z nikim się nie rozmawia. Ma to oczywiście pewną zaletę, zwłaszcza w momentach, kiedy na planie potrzebuje się spokoju i przestrzeni, żeby pobyć tylko z samym sobą.

Nad czym teraz pracujesz? Jakie masz najbliższe plany zawodowe?

Nakręciłam właśnie dwie fabuły w Los Angeles, jedną w trakcie pandemii. Jesteśmy na etapie post produkcji, wiec cieszę się, że mogę być w Polsce. Sytuacja polityczna i społeczna w Stanach jest teraz niestety mocno napięta, wszyscy żyją w sporej niepewności. Zresztą podobnie jest teraz na całym świecie. Mam nadzieję, że niebawem pojawi się jakaś harmonia czy pozytywna energia, która uspokoi trochę te wszystkie konflikty. Zastanawiam się, w jaki sposób mogę teraz służyć światu, w końcu od tego są przecież artyści.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d39lkdc
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d39lkdc