List otwarty do Ilony Łepkowskiej. "Nie wstyd pani teraz?"
Ilona Łepkowska nie kryła oburzenia, kiedy zobaczyła zdjęcia Jarosława Kaczyńskiego na cmentarzu. Jej list otwarty spotkał się z dużym odzewem.
Kilka dni temu Ilona Łepkowska wystosowała list otwarty do Jarosława Kaczyńskiego. Reżyserka nie wytrzymała, kiedy media obiegły zdjęcia prezesa Prawa i Sprawiedliwości zmierzającego na cmentarz w licznym towarzystwie. Zwłaszcza, że obowiązywał zakaz odwiedzania zmarłych i cmentarze zostały zamknięte.
"Tym samym okazał pan głęboką pogardę i całkowity brak zrozumienia uczuć milionów zwykłych Polaków, ludzi, w których interesie działa pan ponoć od dziesięcioleci. Tych Polaków, którym w te Święta nie dane będzie odwiedzić grobów swoich bliskich, bowiem im, zwykłym Polakom jest to zakazane. [...] Ale miłość do Rodziców i ból po ich śmierci to jedna z tych rzeczy, która ludzi powinna łączyć. Tymczasem ona dziś podzieliła Pana i pozostałych Polaków" - można przeczytać we wpisie, który opublikowała w mediach społecznościowych.
ZOBACZ: Koronawirus. Jak gwiazdy spędzają kwarantannę?
W serwisie "Gazety Wyborczej" ukazała się odpowiedź skierowana do Ilony Łepkowskiej. Materiał jest zatytułowany "List otwarty do Ilony Łepkowskiej. Nie wstyd pani teraz?".
"Nie wiem, czy oglądała pani poniedziałkowe 'Wiadomości', gdzie redaktor Marcin Tulicki wyjaśnił pani, jak naiwnie daje się pani łapać na lep TVN-owskiej propagandy. Jeśli nie, to szkoda. Mam wrażenie, że ten materiał był specjalnie przygotowany dla pani. To jakaś forma wyróżnienia i wiara w poprawę" - zaczął swój tekst dziennikarz, Paweł Wroński.
"Jarosław Kaczyński udowodnił wszak, że można iść do księdza, który administruje cmentarzem na Powązkach, i ten nie dość, że cmentarz otworzy, to jeszcze wspólnie pomodli się przy grobie bliskich. Ma Pani bliskich na Powązkach, nie poprosiła o to? Dlaczego? Z takiej możliwości może przecież skorzystać każdy obywatel" - czytamy dalej.
W dalszej części materiału okazało się, że tekst jest ironiczny. Autor bowiem stanął w obronie reżyserki.
"Sądzę, że Pani zrozumie, że podobne wystąpienia mogą osobiście zranić prezesa, a szczególnie groźba, że Polacy to zapamiętają. Niech i Pani pamięta. Polacy pamiętają, że to Pani doprowadziła do śmierci Hanki Mostowiakowej" - zakończył dziennikarz.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: facebook