Maciej Zaremba chciał iść własną drogą. Skończył jak ojciec
Zaremba to ród najsłynniejszych krawców w Polsce. Marka istnieje dawna i nadal, po przejściowych perturbacjach, ma się dobrze. Prowadzi ją Maciej, który schedę przejął po ojcu, a ten po swoim rodzicu. Jednak nie o takiej karierze marzył młody Zaremba.
Tworzy piękną modę męską, jeździ rajdowo, kolekcjonuje płyty. Jest też ojcem małego Tadzika, który imię prawdopodobnie dostał po pradziadku – krawcu doskonale rozumiejącym pojęcie marki w czasach, gdy ono jeszcze nie istniało. Maciej myśli o firmie, którą prowadzi, podobnie jak widział ją dziadek Tadeusz. I chociaż młody Zaremba kiedyś wiązał swoją przyszłość z muzyką, ostatecznie zajął się krawiectwem, tak jak jego najbliżsi.
Zobacz całą rozmowę Marcina Prokopa z Maciejem Zarembą
- Nikt w domu na mnie nie naciskał – mówił Maciej, jednak okoliczności w jakich przejął rodzinny biznes nie sprzyjały oddaniu się innym pasjom.
Ale od początku.
Dziadek gwiazdą krawiectwa
- Od 120 lat rodzina Zarębów zajmuje się krawiectwem – powiedział Maciej, gość Marcina Prokopa w programie "Z tymi co się znają". Interes założył Edward Zaremba, który w 1894 roku zaczął szyć głównie mundury – anegdota mówi, że stworzył mundur, pod którym żołnierz mógł ukryć zbroję.
Tadeusz Zaremba był charakternym człowiekiem, który o biznes dbał jak o nic innego. Biznes, dobre imię rodziny i marki oraz status gwiazdy wśród krawców. To on, jak mówią rodzinne podania, odmówił uszycia garnituru samemu Janowi Kiepurze. Według Macieja powód był prozaiczny - czas na realizację zamówienia był za krótki. Ale może to nie wszystko.
- Dziadek miał zawszę kolejkę klientów. Może chciał pokazać, że też jest gwiazdą.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Złoty czas marki to 20-lecie międzywojennie. Polska powoli zapominała o koszmarze wojny, Polacy nie sądzili, że niebawem czeka ich kolejny horror. Więc korzystali z życia, bawili się. Na porządku dziennym były bale, rauty, spotkania towarzyskie. Nie tylko kobiety chciały wówczas wyglądać idealnie. Pracownie krawieckie pękały w szwach, a Tadeusz Zaremba miał pełne ręce roboty. Ubierał muzyków, aktorów.
Trudny okres
Po II wojnie światowej wiele się zmieniło. - Pracownia była znana. Jako jedyna prywatna miała kategorię S. Dziadek nie mógł jej rozbudować, musiał to być mały zakład rzemieślniczy – mówił Maciej. Do Tadeusza często wpadało SB. Krawiec nie szył już dla gwiazd, raczej dla korpusu dyplomatycznego. Taka a nie inna klientela sporo mu ułatwiała - dzięki nim polski krawiec w czasach "komuny" mógł sprowadzać zagraniczne tkaniny.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Dziadek Zaremba świetnie sobie radził. Ubierał nawet premiera Cyrankiewicza, który jednak nie przychodził do pracowni. – Nie wypadało mu szyć w zakładzie należącym do prywatnej osoby. Dziadek był do niego zapraszany. Może to pozwoliło na dalszą działalność.
Nowy właściciel
Interes po Tadeuszu przejął syn Adam. Ojciec Macieja miał inne plany niż krawiectwo.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Pod jego przewodnictwem marka Zaremba odniosła ogromny sukces – chodzi o współpracę ze stacją BBC nad serialem o Sherlocku Holmesie. – Musiał odtworzyć historyczne ubrania. U nas w pracowni powstały, jeździł do Londynu na przymiarki, ubierał aktorów – wspominał Maciej. Dawna współpraca wciąż bywa przywoływana.
- To jest nadal duża rzecz, jesteśmy z tego bardzo dumni – tłumaczy Zaremba.
Jako chłopak przyglądał się działaniom dziadka, później taty. W pracowni bywał często, pomagał sprzątać. Ojciec widział w nim następcę, chociaż nie przymuszał do nauki zawodu. Maciek mógł odkrywać własne zainteresowania i im się oddawać – do czasu.
Dramat w rodzinie
Kiedy Adam zachorował i zmarł, Maciej mógł albo przejąć biznes, albo go porzucić. Decyzja była dla niego oczywista.
– Mama mocno zaangażowała się w prowadzenie firmy, bo nie widziała innego wyjścia. Dzięki wiernym pracownikom można było ją prowadzić, ale nie były to najlepsze czasy. Rodzina namawiała mamę, żeby firmę zamknąć. Stwierdziłem, że spróbuję. To było bardzo stresujące. Odpowiadam za nazwisko.
Maciek nigdy nie palił się do tej roboty. – Irytowały mnie pytania pracowników, których znałem i lubiłem, kiedy w końcu zacznę się uczyć zawodu. Interesowały mnie wtedy inne rzeczy. W liceum i podstawówce sprzątałem pracownię w weekendy, byłem tam często – wspominał Zaremba.
- Bardzo chciałem być inżynierem dźwięku – wyznał Maciej. Na studiach jednak nie szło mu najlepiej. - Po humanistycznej klasie poległem. Skończyłem dwuletnie studium reżyserii dźwięku, później zacząłem studiować psychologię społeczną.
Los chciał, że Zaremba zamiast dźwiękiem, zajął się krawiectwem. Do tej pory ma jednak sentyment do muzyki – zbiera płyty.
Zmiany, zmiany
Maciej był młody, nie miał doświadczenia, a jednak zaczął zarządzać rodzinnym interesem. Podejmował i dobre, i złe decyzje, ale udało mu się wyprowadzić ten okręt na spokojne wody. Marka została odmłodzona, pracowników przybyło. Zarembie nie brakuje pomysłów na rozwój firmy.
W XXI wieku, gdy coraz więcej mówi się o trendzie na slow – jedzenie, życie, ubrania – ręcznie szyte garnitury, płaszcze, kurtki przyciągają. I chodzi nie tylko o to, że są dobrem luksusowym, dzięki któremu bogaci mężczyźni mogą się wyróżnić na tle ludzi ubierających się w sieciówkach. Klienci po prostu czują różnicę, gdy zakładają garnitur w całości uszyty ręcznie, który powstawał podczas przymiarek i został idealnie dopasowany do ciała.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
- Największą grupą klientów są mężczyźni, którzy potrzebują ubrań jak narzędzi do pracy. Zapewniamy im prozaiczną potrzebę – dopasowujemy ubrania do sylwetki. Ja się staram dopasować ubrania do charakteru. – tłumaczył Zaręba. Według niego ważne jest, żeby klient nie czuł się przebrany, by strój dodawał mu pewności siebie.
Dobro luksusowe – liczy się czas i cena
Dla jednych plusem, dla innych minusem jest też czas powstawania ubrania. Stworzenie garnituru od podstaw zajmuje wiele godzin. Do sklepu idziemy, przymierzamy to, co nam się podoba, kupujemy – w jedno popołudnie jesteśmy w stanie ubrać się od stóp do głów. Tymczasem zdecydowanie się na strój od Zaremby oznacza czekanie – i jest to kolejny, poza ceną, wyznacznik luksusu.
- 72 godziny pracy bez przerwy – tyle zajmuje uszycie garnituru ręcznie - powiedział Maciej. Do tego dochodzi czas oczekiwania ze względu na kolejkę klientów, więc ostatecznie garnitur może do swojego właściciela trafić po wielu tygodniach.
- Ci co wiedza, co kupują, są w stanie poczekać – stwierdził Zaremba. Prokop nie mógł zaprzeczyć – przyznał, że płaszcz dla niego tworzony jest w pracowni Macieja już od kilku miesięcy.
Pasjonaci doskonale skrojonych ubrań są cierpliwi. I bogaci. Bo ceny za garnitury przyprawiają o zawrót głowy.
W pracowni Macieja garnitur ręcznie szyty na miarę kosztuje co najmniej 9 tys. zł. Ostateczna kwota wydana przez klienta zależy od jakości, rodzaju tkanin, od ilości ręcznej pracy. Chociaż jest drogo, klienci wracają – bo nie chcą już nosić ubrań innych niż te, które są szyte specjalnie dla nich.
Show? Ciężka praca
Projektanci zajmujący się szyciem, tworzeniem ubrań dla kobiet, również gwiazd, często sami stają się celebrytami. Zaremba nie ma podobnych ambicji.
- Nie lubię jak nazywa się mnie projektantem, bo nim jestem – mówił w programie Prokopa. - W pracowni nie robimy show, robimy swoją robotę. Efekt końcowy jest dla mnie najważniejszy. Do klientów pochodzę z respektem, nie chcę żeby poczuli się do czegoś zmuszani.
Zaremba robi wszystko, aby stara, choć odmłodzona marka, utrzymała się na polskim rynku, co łatwe nie jest. Jednocześnie spełnia się jako ojciec. Podobnie jak Adam, a wcześniej Tadeusz, wychowuje syna.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
- Bardzo chciałbym, żeby firma przetrwała, żeby syn mógł ją przejąć – zdradził Maciej. Jednak dodał: - Nie będę go zmuszał do tego.
Najlepiej ubrani
Zaremba i Prokop znają się od dawna. Dziennikarz zamówił u krawca płaszcz, właściciel marki z kolei zaprosił Prokopa na przejażdżkę autem rajdowym.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Panowie dobrze się rozumieją, mają też coś wspólnego. Niedawno portal Mr. Fashion wybrał Marcina najlepiej ubranym Polakiem, a jego rozmówcę z programu umieścił na 4. pozycji. To prawidłowa kolejność?