Magda Gessler jest wściekła. Z sieci znika jej wulgarne nagranie
Magda Gessler w nietypowy sposób wyraziła swój gniew odnośnie inwazji wojsk rosyjskich na Ukrainę. Gwiazda "Kuchennych rewolucji" nagrała filmik, który poniósł się po sieci jak wirus, ale kolejne platformy usuwają jej wulgarne nagranie. Gessler nie daje jednak za wygraną.
"Mój rap zniknął z IG. Czemu tak pozytywny przekaz został zbanowany?" – żaliła się niedawno Magda Gessler. Teraz ten sam los spotkał filmik udostępniony na Facebooku.
"No i poszedł ban. Facebook usunął filmik, który najlepiej opisuje to, co myślimy o 'przywódcy', który rozpętał te wojnę!" – grzmiała Magda Gessler na platformie Zuckerberga. Wyliczając przy okazji, że usunięty filmik miał prawie 12 tys. "lajków", tysiąc komentarzy, mnóstwo udostępnień i milion wyświetleń.
Gessler nie daje jednak za wygraną i obiecuje, że będziemy mogli to jeszcze obejrzeć. "Powiedzie mi, czemu takie radosne treści znikają? Miałam tym was rozbawić, podnieść na duchu" – dziwiła się kreatorka smaków.
Przypomnijmy, że na usuniętym filmiku Magda Gessler w ciemnych okularach i złotej kurteczce bujała się do piosenki pt. "Putin" Cypisa. W owym utworze podmiot liryczny wyraża dezaprobatę wobec polityki zagranicznej Władimira Putina, który pod koniec lutego wywołał wojnę w Ukrainie.
Na wyraźny gniew autora tekstu wskazują takie frazy jak:
J…ć Putina, rosyjskie ścierwo
J…ć do bólu, niech liże berło
J…ć za wojnę na Ukrainie
Tfu, ty sku…nie
Cypis w swoich największych przebojach publikowanych na YouTube zwykle poruszał tematykę zabaw tanecznych, zażywania nielegalnych substancji psychoaktywnych i stosunków płciowych. "Putin" po trzech tygodniach od publikacji ma ponad 8 mln wyświetleń.
Antoni Królikowski odmawia wywiadu z Pudelkiem i obraża reportera
WP Gwiazdy na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski