Grzegorz Małecki
Zaczęła mnie dręczyć paranoja - mówił - Wydawało mi się, że na ulicy jestem śledzony, a autobusy, którymi jeździłem, mają porwać terroryści. Nie miałem już gdzie przed nimi uciekać. Dopiero w szpitalu, kiedy otrzeźwiałem, zrozumiałem, że znalazłem się na poważnym życiowym zakręcie. Uznałem, że może jednak warto zbastować i zrobić w życiu coś bardziej konstruktywnego.