Ma powody do zmartwień?
Kożuchowska, jednak mimo podniosłej i radosnej atmosfery, wyglądała raczej na zmęczoną i smutną. To tylko nawał obowiązków, czy może obawa, że jak po przyjęciu krzyża kawalerskiego, będą mówić z przekąsem, że jest ulubienicą rządzącej partii?