Małgorzata Potocka drży o przyszłość teatru Sabat. Wszystko przez koronawirusa
Małgorzata Potocka podobnie jak wielu innych przedsiębiorców, jest w finansowej kropce. W ostatnim wywiadzie wyraziła niepokój w związku z jej działalnością.
Koronawirus zmienił życie ludzi nie tylko w Polsce, ale także na świecie. Większość obywateli przebywa w domach. Zamknięto placówki oświatowe i kulturalne. Co więcej, biskupi zwolnili wiernych z obowiązku osobistego udziału w niedzielnych mszach świętych.
Koronawirus. Zakazano imprez masowych. Gwiazdy przekładają koncerty
Co rusz w mediach słyszymy o dynamicznie zmieniającej się sytuacji. Odwoływane są kolejne wydarzenia, zamykanych jest coraz więcej placówek i tak naprawdę nie wiadomo, co będzie działo się za chwilę.
Małgorzata Potocka drży o przyszłość swojego teatru Sabat.
"To jest trzęsienie ziemi. My jesteśmy jedynym teatrem rewiowym w Polsce. To jest ogromna liczba ludzi na scenie, to są gigantyczne spektakle przygotowywane dosyć długo. Nie spodziewaliśmy się tego kompletnie - przygotowywaliśmy premierę 24 kwietnia. Do tego wszystkiego zatrzymanie prób, a tancerki muszą ciągle ćwiczyć, żeby było pięknie i synchronicznie. Jestem z nimi w kontakcie, żeby się nie załamały psychicznie. My sobie nie zdajemy sprawy, co to znaczy wejść w depresję. Artysta jest bardzo na to narażony. Kiedy ma sukces, to jest szczęśliwy, a kiedy się dzieje coś złego, to się strasznie załamuje" - powiedziała Małgorzata Potocka w rozmowie z "Plejadą".
Małgorzata Potocka wyraziła swoje realne obawy o przyszłość teatru Sabat. Jak zaznacza, nie jest on dotowany przez rząd.
"Jeśli chodzi o teatr, który jest kompletnie niedotowany, gdzie jest taka liczba artystów, to proszę sobie wyobrazić, co to znaczy dla mnie, jako dla szefowej.Jak to wszystko w tej chwili utrzymać? Co nam zaoferuje nasz rząd? Jaki będzie stosunek do teatrów prywatnych? Teatry państwowe to jeszcze co innego, bo one mają zapewnione te pieniądze (...) Do tej pory stosunek do mojego teatru był taki, że co pisałam wnioski, to zawsze mi mówiono 'nie' i 'nie'" - podsumowała gwiazda.