Małgorzata Tomaszewska ma męża Turka. Tłumaczy, dlaczego go nie pokazuje
Prezenterka "Pytania na śniadanie" od kilku lat jest szczęśliwą żoną. Jednak jej partner unika zainteresowania mediów. Nie pokazują się razem nawet w mediach społecznościowych. Tomaszewska wyjaśniła powody tej decyzji.
Małgorzata Tomaszewska od listopada 2019 r. jest jedną z prowadzących "Pytanie na śniadanie". Zastąpiła w tej roli Monikę Zamachowską, której partnerował Aleksander Sikora. Wcześniej dziennikarka pracowała m.in. jako pogodynka w stacji Polsat.
O jej życiu prywatnym wiadomo niewiele. Poza faktem, że jest córką znanego bramkarza Jana Tomaszewskiego i tenisistki stołowej Katarzyny Calińskiej. 31-latka ma za sobą nieudane małżeństwo z kierowcą, po którym przyjęła drugie nazwisko Słomina. Jednak od kilku lat miejsce w jej sercu zajmuje inny mężczyzna.
Zobacz: Gwiazdy zdecydowały się na zagraniczne wakacje mimo pandemii
Drugim mężem prezenterki jest Ahmet Yigit Tarci, który pochodzi z Turcji. Para była sąsiadami w Warszawie. Nie wiadomo, czym zajmuje się mężczyzna, ale nie pracuje w branży mediowej. Od 3 lat są rodzicami chłopca o imieniu Enzo.
Małgorzata Tomaszewska w rozmowie z portalem plejada.pl zdradziła, dlaczego nie pokazuje się publicznie z mężem.
- Osoby z mojego najbliższego otoczenia nie chcą być medialne. Nie życzą sobie tego. Ja to rozumiem i szanuję. Nie zależy im na tym, by się publicznie pokazywać i narażać na komentarze - powiedziała.
31-latka robi jednak wyjątek w przypadku swojego syna. Wpływ na tę decyzję miał o dziwo... Cezary Pazura.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
- Pamiętam, że zaczęłam częściej publikować zdjęcia mojego syna po tym, jak usłyszałam, że dzieci Cezarego Pazury zapytały go, czy nie pokazuje ich w social mediach, bo się ich wstydzi. Dało mi to do myślenia. Nie chciałabym, żeby mój syn miał kiedyś takie poczucie - wyznała.
Gwiazda TVP uważa, że to nie różnice kulturowe czy światopoglądowe najbardziej dzielą ją z małżonkiem. Tomaszewska jest przekonana, że najbardziej niezrozumiała dla tureckiego partnera jest jej praca w telewizji.
- Największa różnica, przez którą musimy przebrnąć, jest taka, że ja pracuję w mediach, a on nie. (...) Osoby, które są blisko mnie, nie do końca rozumieją, dlaczego, gdy prowadzę program po tym, jak się pokłócimy, nie jestem smutna, tylko uśmiecham się z ekranu. Trudno im pojąć, że jestem w stanie o tym zapomnieć, zostawić to i tryskać dobrym humorem. Odbierają to jako moją bezduszność, wydaje im się, że nie przejmuję się kłótnią. A to w ogóle tak nie jest. Po prostu profesjonalnie podchodzę do pracy - oceniła.