Marek Perepeczko skończyłby dziś 82 lata. Tak wyglądała jego ostatnia rozmowa z żoną
"Janosik" przyniósł mu ogromną rozpoznawalność – lecz zarazem mocno zaważył na jego dalszej karierze. Marek Perepeczko przez lata nie mógł się wyzwolić od roli, która uczyniła go sławnym, ale tym samym zamknęła przed nimi wiele drzwi…
Aż trudno uwierzyć, że Marek Perepeczko, urodzony 3 kwietnia 1942 roku, uchodził za chłopca mizernego i chorowitego, przez lata był też szkolnym popychadłem. Dopiero za namową ojca zaangażował się w sport – i okazało się, że przy odrobinie wysiłku może odnosić w tej dziedzinie niemałe sukcesy. Należał do klubu wioślarskiego, biegał, dołączył do drużyny koszykówki, uprawiał judo i żywo interesował się kulturystyką. Aktorstwo pojawiło się w jego życiu przez przypadek, ale kiedy – ku swemu zdziwieniu – został przyjęty do szkoły teatralnej, uznał, że może faktycznie powinien spróbować swoich sił na scenie.
Na zawsze Janosik
Potem wyznawał, że ta decyzja nie była do końca przemyślana, zastanawiał się, czy nie popełnił błędu – w końcu na boisku radził sobie świetnie, a publiczne występy bardzo go tremowały, nie przepadał też za uczeniem się na pamięć swoich kwestii. Imponująca, wysportowana sylwetka również nie działała na korzyść młodego aktora – jego koledzy mówili potem, że zaczynał w złych czasach, bowiem w latach 60. XX wieku w polskim kinie w modzie byli chudzi, nieudaczni intelektualiści, smutni i zakompleksieni. A Perepeczko stanowił przecież ich całkowite przeciwieństwo. I sam zdawał sobie z tego doskonale sprawę, wiedział, że reżyserzy mają problem ze znalezieniem dla niego ról – nie mógł się więc wykazać ani na scenie, ani przed kamerami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Agnieszka Fitkau-Perepeczko: "Marzyłam o życiu w wolnym kraju z klimatem plażowo-letnim"
Aż wreszcie, w 1974 roku, został Janosikiem – a po premierze serialu jego popularność osiągnęła apogeum. Można się było spodziewać, że oto teraz Perepeczko dostanie swoją szansę, a kolejne propozycje płynąć będą strumieniem. Niestety, nic bardziej mylnego. "Janosik zaszufladkował mnie. A to nie ułatwiało kariery młodemu aktorowi. Nie popadłem w rozpacz z tego powodu. Wiedziałem, że pojawi się wreszcie rola, która odetnie mnie od Janosika. Popularność Janosikowa zaspokajała moją próżność", mówił w "Tygodniku Ciechanowskim". I dodawał: "Wielu w swoim życiu rzeczy znaczących, czy wiodących nie zagrałem. Moje dokonania są, jakie są. Być może nie wykorzystano moich predyspozycji. Ale czy trzeba o tym trąbić i opowiadać, co by było gdyby?". Czekał więc cierpliwie – choć chyba sam nie zdawał sobie sprawy, jak długo to potrwa.
Miłość od pierwszego wejrzenia
I chociaż zawodowo układało mu się średnio, prywatnie nie miał powodów do narzekań. Jeszcze w dziekanacie, kiedy zapisywał się do szkoły teatralnej, poznał Agnieszkę Fitkau, która również chciała zostać aktorką. "Zrobił na mnie piorunujące wrażenie. On twierdził, że ja na nim też. Gdy okazało się, że nie zostałam przyjęta do szkoły, bardziej martwiłam się tym, że stracę chłopaka, który mi się tak spodobał. Może więc był to rodzaj miłości od pierwszego wejrzenia?", opowiadała w "Gazecie Pomorskiej". Pobrali się w 1966 roku, a mimo że ich związek był bardzo burzliwy, bo oboje nie mieli łatwych charakterów, bardzo się kochali. Ta relacja została wystawiona na próbę, kiedy w latach 80. Fitkau wyjechała do Australii, gdzie z powodzeniem zaczęła rozkręcać swoją karierę. Perepeczko tęsknił za ukochaną, aż wreszcie postanowił do niej dołączyć. W przeciwieństwie do żony nie odnalazł się jednak w obcym kraju, czuł się tam obco – i po ponad czterech latach postanowił wrócić do Polski.
Samotność i niepowodzenia sprawiły, że Perepeczko pocieszenia zaczął szukać w jedzeniu i szybko dorobił się nadwagi. Jego żona z przerażeniem patrzyła na pogarszający się stan psychiczny i fizyczny męża, namawiała go stale, by o siebie zadbał, lecz on nie potrafił znaleźć siły, by wrócić do formy. A ponieważ żyli na odległość (ona ostatecznie zamieszkała w Warszawie, on w Częstochowie), nie potrafiła mu skutecznie pomóc. "Zwyciężał ten jego męski egoizm. Za każdym razem, kiedy mówiłam mu, by dbał o swoje zdrowie, myślał sobie pewnie, że mu brzęczę nad uchem. Jak wszyscy mężczyźni…", kwitowała.
Ostatnia rozmowa
Wreszcie w życiu zawodowym Perepeczki coś się ruszyło – dostał rolę w serialu "13 posterunek", zaproponowano mu też posadę dyrektora w częstochowskim teatrze. I chociaż radził sobie dobrze, ostatecznie pozbawiono go stanowiska w nieprzyjemnej, pełnej oskarżeń atmosferze. Mówiono, że jest nieprzyjemny dla pracowników, krytykowano jego decyzje zawodowe. Nic dziwnego, że urażony aktor wycofał się z życia publicznego, czuł się niesprawiedliwie potraktowany i szykanowany. Stale zajadał smutki i nadal przybierał na wadze, a stan jego zdrowia budził niepokój przyjaciół i bliskich. "Ta nadwaga mnie kiedyś zabije. To wielkie szczęście, że nikt nie będzie po mnie płakał", zażartował kiedyś.
16 listopada 2005 roku zjadł kolację ze swoją żoną, a potem wrócił do swojego mieszkania w Częstochowie. Zanim zasnął, rozmawiali jeszcze chwilę przez telefon. "Powiedział, że jest śpiący i jutro do mnie zadzwoni. Nie wiem, dlaczego, ale rano obudziłam się o czwartej i nie mogłam dalej spać. Przeczekałam do siódmej i zadzwoniłam do Marka. Telefon nie odpowiadał", cytuje jej słowa "Super Express". Nie wiedziała, że była to ich ostatnia rozmowa. Tej samej nocy Perepeczko zmarł na atak serca.