Maria Koterbska nie żyje. Poruszające wyznanie syna
Maria Koterbska zmarła w ubiegły poniedziałek po walce z chorobą nowotworową. Syn piosenkarki wyznał, że walczyła do samego końca, a przed śmiercią śpiewała personelowi szpitala swoje utwory.
Maria Koterbska zmarła 18 stycznia w szpitalu onkologicznym w Bielsku-Białej. Miała 96 lat. Informację o śmierci artystki po konsultacji z synem do wiadomości publicznej przekazał prezydent miasta, Jarosław Klimaszewski, który bardzo ją cenił. - Pani Maria była blisko związana z naszym miastem. Swoim uśmiechem zarażała wszystkich. Byliśmy z niej bardzo dumny - powiedział włodarz Bielska-Białej. Osobiste wspomnienie zamieściła w sieci też Agata Młynarska.
Jak podaje "Super Express", jej syn Roman Frankl nie zdążył osobiście pożegnać się z matką. Przebywał w Wiedniu, a do Polski dotarł dopiero we wtorek. Pomimo pandemii zadbał o szybką organizację pogrzebu cenionej piosenkarki. Odbędzie się on w najbliższy piątek 22 stycznia o godz. 13 w kościele Opatrzności Bożej w Bielsku-Białej. Uroczystość będzie miała charakter państwowy.
ZOBACZ TAKŻE: Oni odeszli w 2020 roku
Pomimo tego, że Roman Frankl nie mógł odwiedzić mamy z powodu pandemii koronawirusa, cały czas miał kontakt z lekarzami, którzy walczyli o życie piosenkarki. Jak się okazuje, Koterbska nie poddawała się do samego końca.
- W szpitalu były lepsze i gorsze dni. Jednego dnia dzwonił do mnie lekarz z informacją, że jest gorzej, później, że dużo lepiej i że mama nawet podczas kąpieli śpiewała pielęgniarkom. Mama do samego końca była osobą bardzo waleczną. Walczyła w szpitalu. Niestety, z dnia na dzień była coraz słabsza. Jej stan się pogorszył. Przymknęła oczy i na szczęście bezboleśnie odeszła - powiedział w rozmowie z "Super Expressem".