Marina Łuczenko, Wojciech Szczęsny
Łuczenko nie kryje wzburzenia artykułami, które pojawiają się na jej temat w sieci. Twierdzi, że przekłamują one rzeczywistość.
Od 2013 mieszkam poza Polską i nigdzie, absolutnie nigdzie się nie pojawiam. Wszystko, co czytam na swój temat jest domysłem opartym tylko i wyłącznie na instagramie. Czyż to nie chore? Na czas mojej niedyspozycji zrezygnowałam z tego światka pełnego zawiści i kłamstw, a on sam do mnie lgnie zarzucając mi chęć popularności. Nadal będę dzielić się ważnymi momentami z moimi fanami. Nie pozwolę jednak, żeby portale plotkarskie robiły ze mnie idiotkę, myśląc, że nie będę reagować. Brak reakcji, moim zdaniem, oznacza zgodę na publikowane treści. Ja się z nimi nie zgadzam. Nie zgadzam się na publikowanie domysłów wyssanych z palca dla podsycania nieprawdziwych plotek w szczególności podpartymi fikcyjnymi informatorami. Nie zgadzam się na publikowanie "pożywki" dla hejterów. Nie zgadzam się na to, bo zależy mi na Tych, którzy są ze mną, wierzą we mnie i cierpliwie czekają. Muzycznie postaram się Was nie zawieść, a reszcie? Z całym szacunkiem polecam "maść na ból d*py" - dodała.