Kałamaga wytyka rządzącym absurd. "To musi się kiedyś skończyć"
Niedawno rząd poinformował, że do końca stycznia zostaną utrzymane wszystkie dotychczasowe obostrzenia. Decyzja wywołała nie tylko bunt wśród przedstawicieli poszczególnych branż, ale również tych, którym restrykcje mocno utrudniają codziennie życie. - Jestem z wami wszystkimi walczącymi o swoje życie, swoje rodziny, swoje biznesy - powiedział Mariusz Kałamaga.
Trwająca niemal rok pandemia koronawirusa sprawiła, że rządzący zdecydowali się na wprowadzenie tzw. "narodowej kwarantanny", która wiąże się z wieloma restrykcjami. Ustalono, że do końca stycznia w galeriach handlowych działają jedynie wybrane sklepy. Siłownie, kluby fitness, baseny, stoki narciarskie, hotele, pensjonaty, kina, teatry i muzea pozostają zamknięte. Restauracje mogą działać pod warunkiem sprzedaży jedzenia na wynos lub dowóz. Takie drastyczne zamrożenie gospodarki wywołuje coraz większy bunt i strajki poszczególnych branż. I nie ma się czemu dziwić.
Głos w sprawie zabrał nawet kabareciarz i satyryk Mariusz Kałamaga, który nie potrafi już ukryć swojego oburzenia tym, co obecnie dzieje się w Polsce.
- Jestem z wami wszystkimi walczącymi o swoje życie, swoje rodziny, swoje biznesy. Te obostrzenia nie trzymają się jakkolwiek kupy. To wszystko o kant d...y. Żebym nie mógł zagrać w tenisa, dwie osoby na ogromnej hali, praktycznie bez kontaktu... Mogę iść do Ikei, do Castoramy, do Biedronki, do kościoła, ale nie mogę iść do miejsc, które uodparniają, dają siłę, poprawiają samopoczucie, zdrowie - czyli na basen, siłownię, tenis. Nie mogę iść do kina, teatru - wszędzie tam, gdzie te obostrzenia były najbardziej przestrzegane i respektowane. To musi się kiedyś skończyć - powiedział w krótkim wideo opublikowanym na Instagramie.
Zgadzacie się z nim?
Trwa ładowanie wpisu: instagram