Maryla Rodowicz nie przyszła na rozprawę rozwodową. Do ugody nie dojdzie?
Wydawało się, że Maryla Rodowicz i Andrzej Dużyński w końcu doszli do porozumienia i po 3 latach od rozstania rozwiodą się. Jednak artystka nie pojawiła się na rozprawie.
Po 30 latach małżeństwa wokalistka została porzucona przez męża. Maryla początkowo źle to znosiła, mówiła prasie nieprzyjemne rzeczy o byłym partnerze. Gdy emocje opadły, para zaczęła rozmawiać o rozwodzie.
Przez długi czas Maryla Rodowicz i Andrzej Dużyński nie mogli porozumieć się w kwestii podziału majątku. Po kilku miesiącach negocjacji udało się ustalić warunki ugody.
Mąż pozostawił piosenkarce 100-letnią willę w Konstancinie wartą 10 mln zł, na której utrzymanie będzie łożył miesięcznie 20 tys. zł. Ponadto Maryla pozostanie właścicielką auta z serii Range Rover wartego 500 tys. zł, dwóch mieszkań w Krakowie oraz działki na Mazurach.
Maryla Rodowicz zaakceptowała te warunki. 2 września miała odbyć się rozprawa sądowa, na której oficjalnie miało dojść do ugody i orzeczenia rozwodu. Jeszcze kilka dni temu artystka cieszyła się na myśl o formalnym odzyskaniu wolności, jednak nie pojawiła się w sądzie.
Jak tłumaczy się w rozmowie z "Super Expressem" - "Do rozwodu nie doszło dlatego, że jestem przeziębiona. W sobotę grałam koncert, była bardzo mocna klimatyzacja, załatwiłam się. Nie mogłam dotrzeć, była tylko moja pełnomocniczka."
Andrzej Dużyński nie krył rozczarowania. Biznesmen obawia się, że do ustalonej ugody nie dojdzie. Wszystko przez to, że artystka ostatnio dwukrotnie zmieniała prawników, a jej obecni pełnomocnicy nie skontaktowali się z jego kancelarią.
Gdyby formalne ustalenia zostały potwierdzone przez prawników obu stron, do rozwodu mogłoby dojść bez obecności piosenkarki na sali sądowej. Przez chorobę Maryli Rodowicz sprawa została zablokowana do kolejnej rozprawy, która odbędzie się na początku 2020 r.