Meghan Markle i książę Harry kupili posiadłość od bandyty?
Na jaw wychodzą kolejne zaskakujące informacje na temat Meghan Markle i księcia Harry’ego. Jak się okazuje, ich luksusowa posiadłość została wykupiona od rosyjskiego oligarchy.
Książę Harry i Meghan Markle na początku bieżącego roku podjęli dość kontrowersyjną decyzję. Książęca para zrezygnowała z obowiązków należących do członków brytyjskiej rodziny królewskiej. Wybór ten wiąże się z całkowitą niezależnością finansową, a także brakiem dostępu do wszystkich korzyści wynikających z przynależności do tzw. royalsów. Małżeństwo postanowiło rozpocząć nowe życie. Początkowo szczęścia szukali w Kanadzie, ale później przeprowadzili się w rodzinne strony Meghan.
ZOBACZ TAKŻE: Królowa nie zobaczy szybko prawnuka. Harry i Meghan nie są skorzy do spotkań
Książęca para wyprowadziła się na swoje z wynajmowanej willi w Los Angeles. Meghan i Harry nabyli luksusową posiadłość w Montecito w Santa Barbara za 55 milionów złotych. Jak się okazało, sytuacja nie wygląda tak idealnie, jakby się mogło wydawać. Członkowie brytyjskiej rodziny królewskiej kupiło rezydencję od szemranego rosyjskiego oligarchy, Siergieja Griszina.
Jego była żona Anna Fedosewa wyznała, kim według niej jest mężczyzna, z którym zrobili interes książęta Sussex. W rozmowie z "Sun on Sunday" kobieta powiedziała, że po 11 miesiącach małżeństwa jej mąż zmienił się nie do poznania. "Najpierw moje życie przypominało bajkę pełną futer i Bentleyów" - zaczęła Rosjanka. Następnie Griszin miał zażądać spłaty rzekomej pożyczki od niej i jej wspólniczki, a pieniądze chciał wymusić wybiciem żonie wszystkich zębów i przykładaniem jej pistoletu do głowy.
"Meghan walczy o prawa kobiet, a dla mnie to oznacza tylko tyle, by przeżyć. To nie jest z ich strony mądre, by otaczać się takimi ludźmi lub kimkolwiek, kto miał z nim coś wspólnego" - twierdzi kobieta.
Trwa ładowanie wpisu: twitter