"Moje dni są policzone". Wokalista Jethro Tull nieuleczalnie chory
W najnowszym wywiadzie legendarny multiinstrumentalista Ian Anderson zdradził, że zmaga się z przewlekłą obturacyjną chorobą płuc (POChP).
72-letni założyciel i lider progresywnej grupy rockowej Jethro Tull udzielił we środę wywiadu Danowi Rathersowi z programu "The Big Interview".
W rozmowie pierwszy raz publicznie zdradził, że cierpi na nieuleczalną chorobę płuc, z którą zmaga się od wielu lat.
- Mam tzw. okresy zaostrzeń, w których dostaję infekcji, która przekształca się w ostre zapalenie oskrzeli. Trwa to może 2-3 tygodnie. To naprawdę ciężkie, gdy muszę wystąpić na scenie - mówił Anderson.
ZOBACZ TEŻ: Michał Wiśniewski o rządowych restrykcjach. "Mam swoją teorię"
Muzyk podkreślił, że cały czas "walczy" z chorobą i może w miarę normalnie funkcjonować. Od 18 miesięcy jego stan zdrowia pozostaje w normie. Anderson unikał tłumów i miejsc o dużym zanieczyszczeniu powietrza.
- Jeśli się poddam, mój stan się pogorszy - zaznaczył, dodając: - Moje dni są policzone.
W rozmowie z dziennikarzem "The Big Interview" lider Jethro Tull powiedział też, że za swój stan zdrowia obwinia wytwornice dymu, które od wielu lat towarzyszą mu na scenie.
- Spędziłem tam 50 lat życia wśród tych nędznych rzeczy, które nazywam maszynami do dymu. Dzisiaj są one ładnie nazywane hazerami (ang. mgiełka – przyp. red.), jakby były w jakiś sposób niewinne i nie uszkadzały płuc. Naprawdę myślę, że to duża część mojego problemu - dodał Anderson.