Monika Kwiatkowska znów w sądzie. Walka z mężem trwa już dekadę
Monika Kwiatkowska i znany reżyser byli małżeństwem 8 lat. Znacznie dłużej wojują ze sobą w sądach. Aktorka kolejny raz musiała pojawić się na sali rozpraw.
Monika Kwiatkowska to aktorka m.in. "Ojca Mateusza", "Barw szczęścia" i "Komisarza Alexa". Ma na koncie mnóstwo ról nie tylko w serialach, ale i filmach. Dla niej jednak życie przygotowało bardzo wymagający i trudny scenariusz. Aktorka od 2011 r. walczy z mężem, znanym reżyserem. Doniesienia o ich życiu prywatnym mogą być dla och fanów wyjątkowo niepokojące.
Aktorkę 27 stycznia sfotografowano w sądzie rejonowym na warszawskim Mokotowie. Miała się tam odbyć kolejna rozprawa. Co się dzieje?
Zobacz: Pandemia zrobiła swoje. Rozstali się w 2020
Kwiatkowska oskarża byłego już męża o stosowanie przemocy. Sprawa ciągnie się już blisko dekadę. Kwiatkowska zdecydowała się na rozwód w 2011 r. W 2012 r. oficjalnie zakończyło się ich małżeństwo, ale drogi dawnych partnerów tu jeszcze do końca nie rozeszły. Aktorka oskarżyła eks o znęcanie się, o czym szybko dowiedziała się kolorowa prasa.
Pojawiły się doniesienia o biciu i poniżaniu. W 2012 roku sprawę komentował Dariusz Ślepokura, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie:
"Maciej D. podejrzany jest o znęcanie się psychiczne i fizyczne nad żoną od maja 2003 r. do września 2011 r. 29 czerwca Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów skierowała akt oskarżenia do sądu".
Sprawa na długo ucichła. Kwiatkowska miała usłyszeć wyrok na swoją korzyść, ale jej były mąż i jego prawnik wnosili o apelację. Co teraz dzieje się między byłymi małżonkami? Zdjęcia z sądu mogą wskazywać, że aktorka dalej procesuje się z reżyserem.
Oboje unikają komentarzy na ten temat. Kwiatkowska zrobiła wyjątek dla magazynu "Pani", gdzie mówiła:
- Przez długi czas ukrywałam to, co się u nas działo, bałam się tego, co będzie, jak inni się dowiedzą. I wtedy stało się. Informacje o szczegółach naszego rozstania obiegły media. Bez mojej zgody. Poczułam się, jakby mnie ktoś nagą postawił na środku wsi. I... nic. Jednak żyję, pracuję, czuję się nawet mocniejsza. Od razu zdementuję: nie zażądałam od niego ani willi, ani miliona złotych!
Dodawała też: - Nie wstydzę się już prosić ich o pomoc. Kiedy było mi ciężko, nie miałam siły wstawać z łóżka, ktoś zaprosił mnie z dzieckiem na działkę, inny załatwił wczasy. Mam wrażenie, że sytuacje kryzysowe porządkują przestrzeń wokół nas. W moim przypadku trudny czas wymiótł fałszywych znajomych. I dobrze!