Monika Mrozowska pokazała brzuch na Instagramie. Ma apel do kobiet
Monika Mrozowska zamieściła na Instagramie post, w którym wypowiedziała się na temat wszechobecnej obsesji na punkcie wyglądu. Zamieściła wymowne zdjęcia.
Monika Mrozowska kiedyś grała Majkę w ukochanym serialu Polaków "Rodzina zastępcza", a teraz jest mamą trójki dzieci, zawodowo zajmuje się gotowaniem i wydaje własne książki z przepisami. Na Instagramie obserwuje ją niemal 90 tys. osób, z którymi dzieli się zdjęciami z życia prywatnego. Aktorka często wyjeżdża na wakacje i publikuje zdjęcia w bikini. Ma wysportowaną sylwetkę, gdyż regularnie ćwiczy jogę.
Zobacz także: Katarzyna Skrzynecka wspomina Królikowskiego: Znaliśmy się jak łyse konie
Tym razem jednak aktorka zapragnęła pokazać swoim fanom prawdę na temat idealnej figury. Zamieściła trzy zdjęcia – pierwsze z plaży, drugie ze zgiętym brzuchem, a trzecie z wyprostowanym brzuchem w zbliżeniu. Z bliska jej sylwetka nie wygląda idealnie, ale taki właśnie był cel.
Mrozowska opatrzyła zdjęcia obszernym opisem:
"(…) Zdjęcie drugie przedstawia mój opuchnięty, zgięty brzuch podczas menstruacji, po 3 dzieci i wycięciu wyrostka. Zdjęcie numer trzy to ten sam brzuch, dalej opuchnięty, ale wyprostowany. Zdjęcie pierwsze specjalnie wybrałam względnie "ładne", bo jak się okazuje, ciągle niektórzy z nas (niestety głównie dotyczy to kobiet) mają ból d...y i wielki problem z tym, że nie wszystko, co się pojawia w mediach społecznościowych, przypomina okładki 'Harper's Bazaar' czy innego 'Women's Health'" – zaczęła Mrozowska.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Gwiazda zaznaczyła, że na co dzień dba o swoje zdrowie i sylwetkę: "Ta sprawa w ogóle nie dotyczy mnie. Ćwiczę, jestem aktywna, wklepuje w ciało rozmaite mazidła, zdrowo się odżywiam, nie wpierniczam słodyczy, ale mimo to moje ciało raz wygląda lepiej, a raz gorzej! Raz brzuch jest płaski i podobno nawet widać na nim zarys mięśni, a raz jest spuchnięty, raz skóra jest błyszcząca, napięta i opalona, a innym razem przesuszona i blada... Pomimo, że o siebie dbam i... jestem ZDROWA!"
W końcu opisała historię przyjaciółki, która spotkała się z negatywnymi komentarzami na temat swojej sylwetki: "I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Ostatnio moja przyjaciółka usłyszała od swojej znajomej, że na zdjęciach w necie wygląda dużo gorzej i grubiej niż na żywo. Wiecie, ile razy ja coś takiego usłyszałam? Nie jestem w stanie policzyć. Tylko że niektórzy mają grubszą skórę na krytykę, a innych dotyka do żywego najdrobniejsza wbita szpileczka... Zwłaszcza, gdy ta osoba miała podejrzenie nowotworu, miała operację usunięcia tarczycy i w tej chwili przyjmuje hormony. A mimo to jest aktywna zawodowo, biega, ćwiczy i się nie poddaje, ale o dawną sylwetkę musi walczyć 10 razy mocniej niż kiedyś.
Tylko, właśnie, czy MUSI?! Czy to jednak zdrowie powinno być priorytetem, a nie kaloryfer na brzuchu za wszelką cenę? Czasami jednym durnym zdaniem możemy popsuć komuś nastrój na długie tygodnie. Jestem ostatnią osobą, która powie: 'Nic nie rób! Połóż się na kanapie i wpier...ielaj chipsy! Jak się komuś nie podoba Twój gruby tyłek, to jego problem!' Ale często te dodatkowe kilogramy, to spuchnięte ciało, to nie jest nasz wybór! Choroba nie wybiera! Może dotknąć każdego! Dziewczyny! Powinnyśmy się WSPIERAĆ, a nie sobie dopier..lać".
Pod postem posypały się pozytywne komentarze:
"To bardzo ważne, o czym tu piszesz. Szczególnie tu, gdzie królują dzióbki, sztuczny glam i wydęte manekiny. Bardzo dziękuje za szczerość i kibicuję mocno",
"Potrzeba więcej takich wypowiedzi, szczerych aż do bólu. Należą się podziękowania w imieniu wszystkich kobiet",
"Od razu mi lepiej po tym wpisie".
Post skomentowała również Katarzyna Skrzynecka, która napisała krótko: "Brawo Monika!".