Najpopularniejsza polska wróżka ofiarą napaści
Znana z ezoterycznych programów telewizyjnych wróżka Salomea, która największą popularność zdobyła dzięki zaklęciu na porost męskiego przyrodzenia, doświadczyła sytuacji, której nie życzymy nikomu. W środku dnia, w stolicy naszego kraju, została napastowana przez nieznajomego mężczyznę, który po całym zajściu nie zaprosił jej nawet na kawę.
O wydarzeniu najpopularniejsza polska wróżka natychmiast poinformowała fanów na swoim profilu na Facebooku. W szczegółowym opisie wyznała, że została zaskoczona podczas rozważań dotyczących wyboru innej ścieżki kariery.- Byłam z Złotych Tarasach a potem w Mariocie i zaczęłam rozmyślać nad nowym zawodem dla mnie, aby mieć nieco spokojniejszą pracę na kilka lat być np: Kierowcą w Uberze albo zostać kierowcą taksówki (oryginalna pisownia zachowana) - wyjaśnia wróżbitka. Z tych rozmyślań wyrwał ją ok. 25-letni blondyn, który bardzo mocno naruszył jej przestrzeń osobistą. - (...) tuż przed hotelem
Polonia rzuca mi sie jakiś typ na plecy, łapie mnie za pupę i wkłada z siłą pocisku Palec nie powiem gdzie.... - relacjonuje Salomea. Po czym młodzieniec tak po prostu odszedł, nie zapraszając wróżki nawet na kawę. Przykrą sytuację Salomea kwituje jednak z właściwym sobie poczuciem humoru, sugerując, że za wszystko odpowiedzialny jest trend, zapoczątkowany przez "50 twarzy Greya" i że być może powinna jednak wybrać się na film.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
W komentarzach, jakie pojawiły się pod postem, zauważyć można dwie tendencje. Z jednej strony internauci uważają, że był to zbyt poważny incydent, żeby potraktować go w tak lekki sposób, a Salomea powinna zgłosić zajście u odpowiednich organów ścigania. Pozostali natomiast zastanawiają się skąd pomysł, że zawód kierowcy jest bezpieczniejszy? Sugerując, że ta profesja przynieść może jeszcze niebezpieczniejsze sytuacje.
Wróżka Salomea tak naprawdę nazywa się Beata Dzięcioł, a swój "pseudonim" wybrała będąc jeszcze dzieckiem. Karierę z wróżeniem rozpoczęła prawie ćwierć wieku temu. Salomea przyznaje, że karty i inne akcesoria wróżebne to tylko narzędzie w ręku człowieka, a cała mądrość ukryta jest w nas. Swoimi radami zachęca tylko, by ludzie żyli bardziej uważnie. Rzeszę sympatyków przysporzyły jej jednak nie porady dotyczące przyszłości, a przemycane na wizji żarty, które porównuje się już z kultowymi dowcipami Karola Strasburgera. Czyżby i ta sytuacja była specyficznym żartem ze strony wróżki, mającym na celu przestrzec kobiety? Skontaktowaliśmy się z wróżbitką, by bliżej przyjrzeć się tej sprawie, jednak póki co nie udzieliła nam żadnego komentarza.
A wy co myślicie o opisanym wydarzeniu?