Natasza Urbańska uważa się za patriotkę. Gdyby istniała taka potrzeba, ruszyłaby do walki
Aktorka ma na koncie rolę w produkcji historycznej. Jak zapewnia, pielęgnowanie pamięci o historii Polski jest w jej domu ważne.
Natasza Urbańska rzadko pojawia się na filmowym ekranie, ale gdy już do tego dochodzi, efekt zawsze jest zjawiskowy. Co prawda aktorka nie ma szczęścia do grania w wybitnych produkcjach, ale na pewno nie da się ich nie zauważyć.
Kilka lat temu Urbańska zagrała w filmie "1920 Bitwa Warszawska" Jerzego Hoffmana. 15 sierpnia warszawiacy będą świętować 100. rocznicę wybuchu bitwy. Z tej okazji wielu pasjonatów z pewnością ponownie sięgnie po film z udziałem Nataszy Urbańskiej. Ona sama zapewnia, że to zrobi.
"1920 Bitwa Warszawska" - Hoffman i Idziak o kręceniu w 3D
- W rocznicę bitwy po raz kolejny usiądziemy całą rodziną i obejrzymy superprodukcję Hoffmana, porozmawiamy o tym dramatycznym momencie Polski Niepodległej - powiedziała aktorka w rozmowie z "Super Expressem".
W filmie wcieliła się w Olę Raniewską, również aktorkę estradową. Ale oprócz scen śpiewanych Natasza Urbańska zmierzyła się też ciężką artylerią.
- To było niesamowite przeżycie, móc cofnąć się do 1920 r. Plan zdjęciowy był co do najmniejszego szczegółu odwzorowaniem tamtych lat, kostiumy, rekwizyty, szpitale polowe czy czołgi. Dla mnie sceny z przedwojennym teatrzyku czy w okopach, nauka obsługi karabinu maszynowego dawały poczucie, że rzeczywiście przenoszę się do Warszawy lat 20. Ale przyznam szczerze, że gdy zdejmowałam kostium, czułam ulgę, że to tylko film - wspomina.
Choć ze światem wojennym aktorka miała do czynienia tylko na planie filmowym, nie ma wątpliwości, że gdyby naprawdę żyła w mrocznych czasach stanęłaby w obronie ojczyzny.
- Gdybym żyła w tamtych czasach, zapewne postąpiłabym jak Ola Raniewska, która w patriotycznym porywie rusza walczyć o Polskę - wyznała Urbańska.