Nauczyciel wspomina Michała Szpaka. Ależ go podsumował
Michał Szpak nigdy nie miał lekko z pedagogami. Podczas nauki w liceum zmienił nawet szkołę. A do matury został dopuszczony warunkowo. I wcale nie chodziło o oceny, a o wygląd.
Michał Szpak do pokornych nie należy, a szkoła, jak wiadomo, lubi uniformizację. Pierwszą wojenkę w życiu wokalista stoczył z księdzem katechetą, który nie chciał udzielić mu sakramentu komunii. Michał miał wtedy krótkie włosy i jednego jedynego loka, którego zapuścił aż do pasa. Ksiądz zażądał, żeby pozbył się tej fanaberii. Sprawę załagodziła na szczęście mama Michała. Lok został schowany na potrzeby uroczystości.
Kiedy Szpak był już nastolatkiem, uwielbiał chodzić w spodniach "dzwonach". Na ręce zakładał po kilka brzęczących bransoletek, czym doprowadzał nauczycieli do szewskiej pasji. Po roku nauki w Zespole Szkół w rodzinnym Jaśle przeniósł się do liceum w pobliskich Kołaczycach. Tam zdawał maturę i, zarówno dla niego, jak i dla grona pedagogicznego, była to prawdziwa mordęga.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Michał Szpak wspomina szkolne stylizacje: "Nosiłem szwedy z brokatem"
- Wszedłem do klasy na ustny, wypacykowany dość mocno, bo byłem w legginsach i pełnym makijażu. I nie był to czarny makijaż, a niebieski. Poproszono mnie, żebym to zmył - opowiadał Michał w rozmowie z Vivą.
Podobnie było na egzaminie z języka angielskiego.
- Moja anglistka to była prawdziwa, okrutna, śniąca mi się do dzisiaj kosa. Powiedziała: "Nie ma takiej opcji, żebyś zdał maturę, jeśli będziesz miał te niebieskie kreski na powiekach" - wspomina Michał i dodaje, że oboje poszli na kompromis. On zmył symbolicznie swoje kreski, żeby tak bardzo nie rzucały się w oczy, a pani temu przyklasnęła, ale się nie cieszyła.
Nic dziwnego, że pewien nauczyciel (nie przedstawił się), spotkany w Jaśle przez ekipę MPress, nie gryzł się w język.
- Znam tego zbója. Wolę Roksanę Węgiel (która też pochodzi z Jasła - przyp.red.). Ładna z niej baba, mucha nie siada.
Trwa ładowanie wpisu: instagram