Nie żyje Jimmy Webb. Miał 62 lata
Nie żyje Jimmy Webb, kreator mody i przyjaciel gwiazd rocka. Muzycy żegnają go w mediach społecznościowych.
Jimmy Webb uchodził za jednego z najbardziej uznanych stylistów i kreatorów mody w świecie rock'n'rolla. Był założycielem nowojorskiego butiku "I Need More" (nazwa była zainspirowana piosenką Iggy'ego Popa), w którym ubierały się największe gwiazdy rocka. Do jego klientów, a zarazem przyjaciół, zaliczali się m.in. Duff McKagan, Iggy Pop czy Henry Rollins.
I to właśnie Henry Rollins, jak podaje "Teraz Rock", przyleciał specjalnie do Webba, by spędzić ostatnie chwile z przyjacielem, który zmagał się z chorobą. "Musiałem być obok Jimmy’ego. Nie miałem złudzeń, że zobaczę się z nim ostatni raz” - pisał w mediach społecznościowych.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Rodzina potwierdziła magazynowi "Rolling Stone", że przyczyną jego śmierci był nowotwór. Webb miał 62 lata. Przyjaciele żegnają go w mediach społecznościowych. Amerykańskie media cytują pożegnania, w których artyści nie szczędzą pod jego adresem ciepłych słów.
Szczególnie wzruszający, obszerny wpis zamieścił wieloletni przyjaciel Webba, Iggy Pop. "Jimmy był promykiem słońca w coraz bardziej mrocznym świecie. Przez lata wraz z żoną, Niną, staliśmy się z nim przyjaciółmi. (...) To był ten typ człowieka, o którym myślałeś, że nie będziesz za nim tęsknić, dopóki go nie stracisz i tęsknisz za nim ogromnie" - napisał na Facebooku.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
"Jimmy był rockandrollowym człowiekiem renesansu. Będzie nam go brakowało. Nowy Jork nigdy nie będzie taki sam bez uśmiechu Jimmy’ego, kiedy przekraczałeś próg jego sklepu" - napisał z kolei Nikki Sixx z Motley Crue.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
"Nasz przyjaciel, Jimmy Webb, legendarny stylista punków, tych sławnych i nie, zmarł. Jestem bardzo zasmucona i będzie nam brakowało twojego ciepła. To miasto nie będzie takie samo bez ciebie, podzieliła się refleksją Joan Jett.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
"Wszyscy będziemy tęsknić za naszym wspaniałym Jimmym Webbem. To była wyjątkowa, nowojorska osobowość. Miałam szczęście, że go znałam" - dodała swoje wspomnienie Debbie Harry, frontmanka legendarnej grupy Blondie.