Nigdy o tym nie mówili. Paparazzi zrujnował ślub Dowbora i Koroniewskiej
Znana para słynie z chronienia swojej prywatności, a przez lata nie było pewnym, czy są małżeństwem. Dopiero teraz Joanna Koroniewska i Maciej Dowbor przyznali, jak wyglądał dzień ich ślubu. Jedno wydarzenie zniszczyło im tę wyjątkową chwilę.
Joanna Koroniewska i Maciej Dowbor są razem od kilkunastu lat, wychowują dwie córki: niemal 13-letnią Janinę i 4-letnią Helenę. Choć para zawsze była daleka od skandali, media bardzo interesują się ich związkiem. Im bardziej ukrywali swoją relację, tym większe było zainteresowanie paparazzich. Dopiero podczas rozmowy z Dodą zdradzili najbardziej absurdalne sytuacje, których doświadczyli ze strony wścibskich fotoreporterów.
Jak można podejrzewać Doda również miała mnóstwo podobnych doświadczeń. - Wyciągali korespondencję z mojej skrzynki pocztowej i czytali list np. od mojego chłopaka, który w trasie koncertowej wysyłał mi pocztówki z różnych miast, gdzie grał koncerty. Czytali mi to na głos, a drugi paparazzi nagrywał na kamerę moją reakcję . Druga sytuacja, gdy przebrał się za pielęgniarza i wszedł do mojego pokoju, gdzie dochodziłam do siebie po operacji kręgosłupa. No i w tym kitlu robił mi trochę nieprzytomnej zdjęcia jakieś 15 cm od twarzy - wyznała podczas "Domówki u Dowborów".
Zaczynały karierę, kiedy były dziećmi. Teraz same mają już dzieci
Z kolei Joanna Koroniewska z mężem najgorzej wspominają czas, kiedy przygotowywali się do ślubu. Wyznali, że datę ceremonii trzymali w tajemnicy przed gośćmi i zadbali o to, żeby uroczystość miała charakter prywatny. Mimo to paparazzi wkroczył na ich ślub.
- Nigdy o tym nie mówiliśmy. Zatrudniliśmy ochronę, zamknęliśmy kościół, nikt z gości nie wiedział kiedy jest ślub, dowiedzieli się godzinę przed. Wyprowadziliśmy się z domu na ostatnie dwa dni, żeby za nami nie jeździli. (...) W najważniejszym momencie, w trakcie homilii w zamkniętym kościele wybiega gość przed księdza i wali nam zdjęcia. I już było po weselu - zdradzili.
Ich zdaniem fotoreporterzy przez kilka dni śledzili bliskich Dowborów w okresie Bożego Narodzenia, aby trafić na uroczystość. Mimo to zdjęcia nie ukazały się w mediach. Okazuje się, że los spłatał figla paparazziemu.
- Te zdjęcia się nie ukazały, mimo że czekaliśmy jak na wyrok tydzień, dwa, w końcu zapomnieliśmy o sprawie. I po paru latach spotykam paparazziego, który zawsze się przy nas kręcił i był dość miły, i w końcu mi powiedział, że za tą akcją w kościele stał on czy ktoś z jego ludzi. No więc właśnie, powiedz mi dlaczego te zdjęcia się nie ukazały? A on mówi: popełniłem błąd, zapomniałem na noc wyciągnąć obiektywy z samochodu i jak z zimnego samochodu wszedłem do rozgrzanego kościoła, to mi zaparowały szkła - wyjawił zadowolony Maciej Dowbor.