Trwa ładowanie...
Ewa Wojciechowska
06-10-2016 10:27

Nina Terentiew: "dla niektórych moja twarz jest symbolem sukcesu, który odnieśli, albo klęski"

W rozmowie z Ewą Wojciechowską Nina Terentiew opowiedziała o tym, jaki program według niej jest teraz największym hitem w Polsacie, kto regularnie odmawia udziału w "Tańcu z gwiazdami" oraz zdradziła, czy zamierza reaktywować "Bezludną Wyspę".

Nina Terentiew: "dla niektórych moja twarz jest symbolem sukcesu, który odnieśli, albo klęski"Źródło: Materiały prasowe
d2a1sg3
d2a1sg3

Ewa Wojciechowska: Powiedziałaś kiedyś, że telewizja to najbardziej nieprzewidywalny biznes. Według wszystkich znaków na niebie i ziemi spodziewasz się, że coś będzie super hitem, a widzowie mówią nie. Z kolei coś innego okazuje się strzałem w dziesiątkę. Nadal tak jest?

Nina Terentiew: - Teraz, co prawda jest coraz więcej możliwości badania i analizowania upodobań widzów. Ale gdyby wszystko można było przewidzieć, gdyby można było napisać receptę na doskonały program, na przebój, na serial, to każdy mógłby odnieść sukces. Niestety ani showbiznes, ani sztuka, wszystko jedno masowa czy wysoka, nie rządzą się takimi prawami. Nie możesz zaplanować, że zrobisz prawdziwe arcydzieło i wszyscy padną na kolana. Bo zawsze, poza badaniami, przewidywaniami i analizami jest coś takiego, o czym kiedyś powiedział mi Andrzej Wajda. Byłam wtedy młodą dziennikarką i robiłam felietony do Pegaza z planu filmowego i zapamiętałam jego słowa na całe życie: "jest na przykład dwóch aktorów. Obaj są tak samo zdolni, tak samo pracowici i obdarzeni takim samym talentem, ale tylko jednego z nich musnął swoją dłonią pan Bóg i to właśnie on będzie tym, za którym publiczność pójdzie w ogień".

Czyli to iskra boża?

- No właśnie! Dlatego nie lubię, kiedy ktoś mówi, że kogoś stworzyłam i zrobiłam z niego gwiazdę. To nie ja, lecz iskra boża sprawiła, że stał się gwiazdą kochaną przez publiczność. Ja mogłam dać tylko komuś szansę, uchylić drzwi do sukcesu. Potem o wszystkim decyduje publiczność. Nie wszyscy to rozumieją. I dlatego dla niektórych moja twarz jest symbolem sukcesu, który odnieśli w życiu, albo klęski.

Co jest teraz największym hitem w Polsacie? Jaki program najbardziej lubisz?

- Jestem przywiązana do serialu "Przyjaciółki", do tych czterech dziewczyn, w których życiu bardzo wiele kobiet może odnaleźć własne losy i własne problemy. Pewnie dlatego realizujemy już ósmy sezon tego serialu, choć nie planowaliśmy aż tylu. Podobnie jest z "Kiepskimi", którzy już wkrótce będą świętować 500 odcinek, i choć każdy z tych odcinków był powtarzany kilkadziesiąt razy, to widzowie wciąż chcą to oglądać. Każdego dnia analizujemy wyniki oglądalności i od razu wiadomo, co się widzom znudziło, a co nie. Choć zdarza się, że miłość telewidzów równie szybko wybucha, to i bywa, że szybko gaśnie.

d2a1sg3

Ale miłość do "Tańca z gwiazdami" trwa cały czas! Wiedziałaś, że to będzie hit w Polsacie, nawet po tylu latach nadawania w TVN?

- Taniec to był nasz szczęśliwy los. Więc kiedy BBC zaproponowało nam kupno tego formatu, nie byliśmy do końca pewni jak to będzie. Choć z drugiej strony, jest to w końcu najlepszy program rozrywkowy, najlepszej telewizji na świecie. To ich okręt flagowy, najczęściej nagradzany program. Więc skoro cały świat kocha oglądać tańczące gwiazdy, to dlaczego my Polacy mielibyśmy przestać to lubić? I jak na całym świecie, tak i u nas niektórzy uczestnicy traktują to jako zabawę, jako wyzwanie, inni jako fenomenalną dietę, panie zaś jako poszukiwanie swojej kobiecości. Zdarza się, że publiczność mówi, iż większymi gwiazdami są tancerze niż ci, z którymi tańczą. Tak bywa, bo jeśli ktoś tańczy w programie naście sezonów, to oczywiste, że jest bardziej znany, niż ktoś kto właśnie zaczyna karierę , jak np. solista popularnego chóru w Polsce Sound’n’grace, Kamil Mokrzycki, uwielbiana przez publiczność kabaretową Ewa Błachnio, czy nasza najmłodsza gwiazda, idol nastolatek 16-letni Adam Zdrójkowski.

Ten z serialu "rodzinka.pl"?

- Tak, ale nie wiem czy wiesz, że on debiutował w Polsacie w "Rodzinie zastępczej", w której pojawiły się bliźniaki, które natychmiast podbiły serca widzów. I jednym z nich był właśnie on. A wracając do "Tańca z gwiazdami", jeszcze pracując w telewzji publicznej zrozumiałam, że to widzowie decydują kiedy, program umiera. Pamiętam jak wtedy obchodziliśmy 10-lecie "Familiady". Pomyślałam sobie: boże, 10 lat! Jak długo! To się chyba zestarzało. Ale z okazji tej rocznicy dostaliśmy życzenia z zagranicznych edycji programu i okazało się, że w USA "Familiada" jest nadawana od 35 lat, w Anglii od 30 iid. Więc co to jest 10 lat? Dobre formaty bywają nieśmiertelne. A telewizje komercyjne na świecie kierują się tą zasadą, że to, co jest kochane przez widzów, ma być na antenie tak długo, jak długo jest kochane.

Czy jest jakaś gwiazda, która od lat odmawia udziału w "Tańcu z gwiazdami", a bardzo chciałabyś ją zaprosić do programu?

- Oczywiście ja niezmiennie chciałabym zobaczyć na parkiecie Bogusława Lindę w białym smokingu, ale znam troszkę realia i… żarty na bok.

Mam wrażenie, że pojawiają się mody na różne zjawiska w telewizji. Był straszny szał na taniec, teraz jest gotowanie. Co będzie następne?

- Kiedy jeździmy na targi telewizyjne do Cannes, te trendy od razu są widoczne. Gotowanie powoli się kończy, teraz wszyscy zaczynają podróżować za jeden uśmiech lub jednego dolara do egzotycznych krajów, a ludzie uwielbiają to podpatrywać. Wróciła też moda na różnego rodzaju reality show, ludzie na oczach publiczności pobierają się, odchudzają, rozwodzą, głodują, zamykają się w więzieniu na własne życzenie itd. Jednak nasza publiczność naprawdę lubi się bawić przy dźwiękach fantastycznej muzyki, na koncertach z ogromną ilością gwiazd, z kraju i ze świata, tak jak ostatnio w wielkim kilkudziesięciotysięcznym tłumie, gdzie energia tych, którzy bawią się na żywo udziela się tym, którzy zasiadają przed telewizorami. Z przyjemnością obejrzałam wyniki naszego ostatniego koncertu na Stadionie Narodowym. I wiem, że publiczność zarówno przez telewizorami jak i ta zgromadzona na żywo pod sceną kocha wspólną zabawę. Tego typu koncertów robimy każdego roku w Polsacie kilkanaście.

d2a1sg3

Czy chciałabyś pokazać taki program jak "Azja Express" w Polsacie?

- Czemu nie? Ale myślę, że w takich programach chodzi jeszcze o coś innego niż zachowania celebrytów w ekstremalnych warunkach. Większość widzów prawdopodobnie nigdy nie zobaczy Azji i to przyciąga ich przed ekrany. Jest mnóstwo ludzi, którzy nigdy nie byli poza Polską. Przy okazji tego typu programów ci, którzy nigdy nie wyjadą ze swojego miejsca zamieszkania, oglądają te egzotyczne miejsca oczami uczestników. Dlatego coraz więcej programów jest realizowanych w Azji czy na egzotycznych wyspach.

No właśnie, a’propos wyspy. Nie brakuje ci czasami "Bezludnej wyspy"? Czy nie myślałaś o reaktywacji programu w Polsacie?

- To już nie jest ten czas. To już jest przeszłość, było, minęło. Teraz jestem menadżerem, dyrektorem programowym, członkiem zarządu Polsatu i muszę się naprawdę nieźle uwijać, żeby ze wszystkim zdążyć. Oczywiście, bardzo miło wspominam ten program, szczególnie, że często słyszę od widzów, że oglądali, czy że się na tym wychowali, albo ich rodzice oglądali. Niedawno byłam na spacerze z moim psem i spotkałam taką młodą, 13-letnią panienkę. Uśmiechała się do mnie miło, wyjęła telefon i zapytała: “Czy możemy sobie zrobić razem zdjęcie, bo moja babcia jest pani fanką”. I to jest bardzo miłe. Ale teraz jestem już w innym miejscu i nie lubię rozpamiętywać przeszłości. I nie odczuwam satysfakcji kiedy w TVP źle się dzieje, ani nie zadroszczę, kiedy odnoszą sukcesy. Co mi zostało z TVP? Uwielbiam oglądać serial "Na dobre i na złe". Byłam przy jego powstawaniu i wprowadziłam go na antenę, podobnie jak "M jak miłość". Ale to już zamierzchła przeszłość. Ja odejścia z TVP nie przeżyłam tak bardzo. Natychmiast rzuciłam się w wir pracy w Polsacie i nie uwierzysz, jak ci powiem, bo mój prezes też nie mógł mi uwierzyć, że pracujemy już razem 10 lat?! 10 lat w Polsacie minęło jak mgnienie oka.

Czy codziennie oglądasz telewizję? Jakie masz ulubione programy?

- Jestem takim typowym widzem, którego my duże stacje nie cierpimy. To jest tzw. widz-zdrajca, który zachłysnął się kanałami tematycznymi i tam szuka różnych propozycji. Lubię National Geographic czy Animal Planet. Lubię też HBO. Byłam zagorzałą fanką serialu "Vinyl" z powodu mojej miłości do muzyki. Pomyślałam sobie wtedy z zazdrością: "boże, jakiegoż to talentu i pieniędzy trzeba, żeby zrobić taki serial! I gdyby np.taki "Vinyl" mógł powstać w Polsce." Ale oczywiście oglądam czasem konkurencję, bo muszę wiedzieć, co w trawie piszczy.

d2a1sg3

Kiedyś, żeby zostać gwiazdą telewizji trzeba było zdać egzamin przed komisją na kartę ekranową, mieć nienaganną prezencję, mówić piękną polszczyzną. A dziś co trzeba mieć, żeby zostać gwiazdą?

- Dziś trzeba mieć przede wszystkim osobowość. I powiem szczerze, że choć jestem polonistką, mam wielką tolerancję do nowych słów i form, które wchodzą z ulicy do języka polskiego. Nawet jeśli niekoniecznie są czyste i poprawne. Telewizja nie jest już miejscem nauki polszczyzny. Do tego służą: szkoła, dom, rodzina, literatura. Jeżeli ktoś mówi przepięknie po polsku i pięknie buduje zdania złożone i pięknie artykułuje, ale nic w środku nie ma, to mnie to w ogóle nie obchodzi. Czy Muniek ma cechy prawdziwego piosenkarza? Czy ma piekną dykcję? Czy ma piękny głos? Nie! Muniek wykrzykuje ważne dla siebie własne teksty, podobnie jak Jurek Owsiak. I na takich ludzi chcę patrzeć i takie osoby są dla mnie ważne. Ja chcę zobaczyć kogoś z emocjami, ze światłem w oczach, kto chce mi przekazać coś ważnego.

Kiedy łatwiej było wylansować gwiazdę? W przeszłości, czy dzisiaj?

- Gwiazdą się rodzisz. Powiedziała mi kiedyś Małgosia Walewska: "jaka jest różnica między solistką, a chórzystką? Czasami jest tak, że chórzystka ma tak samo dobry głos jak solistka, ale nie ma w sobie siły ducha solistki. Chce się schować za kimś, nie chce być frontmenką. A solistka idzie na pierwszy ogień: teraz ja!" To samo jest z gwiazdami. W tym kimś musi być wielka chęć skoczenia na bungee. Chcę coś powiedzieć, zrobić, to jest dla mnie bardzo ważne. Np. wychodzi na scenę Maciek Rock i ma w sobie tak wielką siłę osobowości, a przecież prywatnie nic o nim nie wiemy, nie opowiada o swojej żonie i dzieciach, ale on wychodzi na scenę i publiczność jest jego.

Kamil Durczok szuka teraz dziennikarzy do swojego projektu na południu Polski. W ofercie pracy zaznaczył, że kandydaci muszą mieć konta na przynajmniej trzech portalach społecznościowych. Ty jesteś na którymś?

- Nie mam konta na żadnym portalu społecznościowym. Jeszcze kiedy w zamierzchłch czasach robiłam program "XYZ" w TVP i podjeżdżałam moim maluchem w kolorze Yellow Bahama na stację benzynową, już wtedy trochę przeszkadzało mi, kiedy wszyscy patrzyli, poznawali mnie i pytali o mój kultowy wówczas program. Uważam, że prywatność jest fantastyczną sprawą. Nie chcę się wkręcać w tę machinę, nie chcę czytać hejtów. Mam swoich przyjaciół i jak chcę się z nimi czymś ciekawym podzielić, to dzwonię, umawiam się na wino, wysyłam zdjęcia lub maila.

d2a1sg3

Myślę, że wielu ludzi odbiera cię jako silną, żelazną damę TV. Czy jest jednak coś, czego Nina Terentiew w życiu żałuje?

- Ja nie żyję dniem wczorajszym, żyję dniem dzisiejszym, bo on jest najważniejszy. Nie robię też żadnych wielkich planów, bo znasz to powiedzenie? "Jak chcesz rozśmieszyć pana Boga, to opowiedz mu o swoich planach".

A co jest dla ciebie w życiu najważniejsze?

- Chcę być zdrowa, wesoła, chcę robić to, co kocham, chcę spędzać jak najwięcej czasu z rodziną, z moimi cudownymi wnukami, których uwielbiam - Stasiem i Jadzią. Nie jestem, co prawda najlepszą babcią, bo mam za mało czasu, ale w każdy weekend pędzę do nich i bawimy się do upadłego np. czytam im bajki, jestem smokiem, zieję ogniem. Staś udaje, że się boi i powiem ci, że to jest najpiękniejsze! To jest właśnie prawdziwe życie.

d2a1sg3
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2a1sg3