W 40. rocznicę śmierci ujawniono nowe fakty. Nie zdążył wyznać prawdy
W latach 60.,70. Steve McQuinn był prawdziwą gwiazdą kina i telewizji. Sam nie uważał się za dobrego aktora i mówił bez przekory, że nie lubi grać. Unikał blasku fleszy, udzielania wywiadów, dlatego nowa biografia McQueena, wydana 40 lat po jego śmierci, to niesamowita kopalnia informacji.
Książka "Steve McQueen: In His Own Words" ("Steve McQueen: Jego własnymi słowami") Marshalla Terrilla ukazała się 7 listopada, czyli dokładnie w 40. rocznicę śmierci aktora. Autor biografii szczyci się, że w książce znajdziemy zapisy rozmów, listy, setki niepublikowanych wcześniej zdjęć i skanów dokumentów. Wszystko to rzuci nowe światło na ikonę amerykańskiego kina.
- Zacząłem pisać tę książkę w 2014 r. i całe lata zajęło mi skompilowanie wszystkiego, co powiedział sam Steve McQueen. Wiele osób zawsze uważało go za zwykły "niebieski kołnierzyk" (pracownik fizyczny – dop. red.), który lubił motocykle i samochody. Ale jeśli czytasz jego słowa, jest w nich wielka mądrość. McQueen miał bogate doświadczenie życiowe, którym chcę się podzielić z ludźmi – mówił Terrill w Fox News.
Zobacz: Oni odeszli w 2020 roku
Steve McQueen zmarł 7 listopada 1980 r. tuż po operacji mającej na celu usunięcie przerzutów raka płuc. Przyczyną śmierci był zawał serca. Terrill w swojej książce przywołuje znany fakt dotyczący przemiany, jakiej McQueen doświadczył na łożu śmierci. Nie jest tajemnicą, że aktor w ostatnich miesiącach swojego życia nawrócił się na chrześcijaństwo za sprawą ewangelickiego pastora, Billy'ego Grahama. Biograf odkrył, że gdy McQueen spadł z łóżka po zawale, ściskał w dłoniach Biblię podarowaną mu przez pastora.
Pisze także, że McQueen chciał ogłosić światu swoje nawrócenie, ale nie zdążył. - Zanim zachorował na raka, spojrzenie McQueena na życie było bardzo cyniczne. Myślę, że chrześcijaństwo dało mu pociechę. Zamierzał ogłosić, że jest chrześcijaninem, ale nigdy nie miał takiej okazji. Chciał powiedzieć wszystkim, że jego ciało zostało zniszczone, ale duch pozostał nienaruszony. Myślę, że to mówi wszystko – dodaje autor książki.
W "Steve McQueen: In His Own Words" przedstawił też nowe fakty związane z ojcem McQueena. Mężczyzna zostawił matkę chłopca, zanim ten się narodził. Steve wychowywał się głównie w domu wuja, ale w dorosłym życiu chciał nawiązać kontakt z ojcem. W końcu po latach poszukiwań odkrył jego miejsce zamieszkania. Ale do spotkania nigdy nie doszło. Gdy Steve udał się pod zdobyty adres, Terrence McQueen nie żył od trzech miesięcy.
Było to w 1958 r., gdy McQueen zaczął zdobywać ogólnokrajową sławę, grając w serialu "Poszukiwany: żywy lub martwy". McQueen dowiedział się od znajomych ojca, że ten oglądał go w telewizji i był z niego dumny. Ale aktor w niepublikowanym wcześniej wywiadzie przyznał, że nie uwierzył w ich słowa. – Pewnie powiedzieli to, co chciałem usłyszeć – stwierdził McQueen.