Oblali sztuczną krwią rosyjskiego dyplomatę. Janda komentuje
Ambasador Rosji Siergiej Andriejew został oblany czerwoną substancją przypominającą krew, gdy pojawił się na Cmentarzu Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich. Reagują politycy, rosyjskie MSZ. Do sprawy odniosła się także Krystyna Janda.
9 maja w Rosji świętowano dzień zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami. W miastach odbyły się wojskowe parady, które przez cały dzień transmitowano w rosyjskich mediach. Widzowie, którzy postanowili rano sprawdzić program telewizyjny na poniedziałek, mogli się jednak zdziwić. Zanim Putin zaczął swoje orędzie do narodu, zhakowano telewizyjne menu, w którym pojawiły się treści proukraińskie. W Polsce tego dnia przedstawiciele rosyjskiej ambasady z Siergiejem Andriejewem na czele próbowali złożyć wieńce na Cmentarzu Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich. Uniemożliwili im to licznie przybyli demonstranci z polskimi i ukraińskimi flagami, którzy przywitali Rosjan okrzykami: "faszyści", "zabójcy", "Putin ch...".
Andriejew został oblany czerwoną substancją i wraz z towarzyszącymi mu członkami delegacji wrócili do służbowego auta, które otoczyli demonstranci. Na incydent zareagowało rosyjskie MSZ. Temat podjęli Piotr Kędzierski i Kuba Wojewódzki w swoim podcaście dla Onetu. Ich gościem była Krystyna Janda, która skomentowała incydent z ambasadorem.
Zobacz: Rosja świętuje Dzień Zwycięstwa. Siemoniak o posunięciach Putina
W podcaście "WojewódzkiKędzierski" padło pytanie: "Czy oblanie sztuczną krwią ambasadora Rosji, czy to akt happeningu parateatralnego dla pani, czy dowód na to, że granice debaty już nie istnieją?". Janda z przekąsem odpowiedziała, że z własnego doświadczenia wie, że taką farbę trudno się zmywa. Następnie dodała: - Myślę, że ktoś został doprowadzony do jakiejś ostateczności.
Aktorkę zapytano też o to, czy akceptuje taki rodzaj debaty, na co odpowiedziała, że "wszystko może się zdarzyć", gdy obywatele Ukrainy patrzą, jak mordowani są ich bliscy.
Janda w podcaście odniosła się też do dyskusji o antyszczepionkowcach. Kilka miesięcy temu aktorka ostro zaznaczyła, że nie będzie pracowała z osobami, które nie zaszczepiły się przeciwko COVID-19. Jej stanowczość uraziła wiele osób, z czego Janda zdaje sobie sprawę, ale tłumaczy: - Ludzie pracujący u mnie są zależni od tego, czy gramy, czy nie. Ich pensje, utrzymanie ich rodzin jest zależne od tego, czy my gramy, czy nie. Miałam protest całej obsługi teatru i innych aktorów, że nie mogę ich narazić na to, że któryś z aktorów lub ktoś z obsługi był chory.
I dodała: - Byłam rzecznikiem swoich pracowników. To był mój obowiązek, aby dbać o fundację i oto, żeby ona działa, a nie przymykać oczy.
WP Gwiazdy na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski