Ostatnie chwile Lisy Marie Presley. Poruszające słowa
Lisa Marie Presley po dwóch dniach od Złotych Globów trafiła w krytycznym stanie do szpitala. Nie udało się jej uratować. Zmarła w wieku 54 lat. Amerykańska prasa opisuje, jak wyglądały jej ostatnie dni.
Śmierć Lisy Marie Presley wstrząsnęła amerykańskim środowiskiem muzycznym. Zwłaszcza że była to śmierć doprawdy nagła. Zmarła 13 stycznia, zaledwie dwa dni wcześniej brała jeszcze udział w gali Złotych Globów, na której gratulowała nagrody Austinowi Bulterowi, wcielającemu się w jej ojca w filmie Baza Luhrmana.
Z doniesień prasy wynika, że bezpośrednią przyczyną śmierci córki Elvisa był atak serca. Wypływają też kolejne szczegóły jej ostatnich chwil. TMZ donosił o roztrzęsionej rozmowie telefonicznej gosposi gwiazdy. Miała zadzwonić po służby tuż po tym, jak zauważyła, że jej szefowa upadła w łazience.
Niestety, gosposia była w takim stanie emocjonalnym, że operator nie potrafił się z nią porozumieć. Dopytywał o najbliższe ulice w pobliżu domu dla ułatwienia dojazdu kartki. Kobieta była jednak zbyt zdenerwowana, by wyjaśnić dojazd. Operator miał poprosić do telefonu inną osobą. TMZ podaje, że mógł to być były mąż Presley, Danny Keough. Po jego instrukcji karetka błyskawicznie miała przyjechać do domu Lisy
Zobacz wideo: Odeszli w 2022 r. Pozostaną w naszej pamięci
Z doniesień wynika też, że medykom jeszcze w domu udało się przywrócić puls Presley. Niestety, po przywiezieniu do szpitala okazało się, że nie udało się jej uratować. Zapadła w śpiączkę. Lekarze stwierdzili śmierć mózgu.
"New York Post" wspominając Lisę Marie, pisze o poruszających słowach gwiazdy. Z informacji serwisu wynika, że Presley na kilka dni przed śmiercią odwiedziła grób syna Benjamina przy rodzinnej posiadłości Graceland.
- Siedzieliśmy praktycznie w ciszy przy grobie Bena – wspomina na łamach NYP jej przyjaciel, David Kessler. - Wskazała mi, gdzie będzie pochowana. Akurat naprzeciwko grobu ojca. Rzuciłem, "ale chyba jeszcze długo to się nie wydarzy". Odpowiedziała: "No co ty, mam jeszcze tyle rzeczy do zrobienia". Była tak podekscytowana tym, co miało nadejść. Chciała pomagać innym – dodaje.